Zaktualizowano dnia 16 kwietnia 2021
Mecz Barcelony z PSG w 1/8 finału Ligi Mistrzów miał być tylko formalnością. W poprzednim spotkaniu Duma Katalonii przegrała z francuskim klubem 4:0 i niejako wynik przekreślał szanse Hiszpanów na awans do dalszej fazy rozgrywek. Na trenerze zespołu, Luisie Enrique, związkowcy i kibice wieszali już psy. Nie chcieli już go widzieć na stanowisku szkoleniowca. Aczkolwiek stało się coś niewytłumaczalnego, prawdziwy cud na Camp Nou.
Trener Barcelony zastosował strategię ofensywną i rzucił wszystko na jedną kartę. Barcelona nie miała już nic do stracenia, a ryzykowną taktyką mogła wywalczyć sobie zwycięstwo. I tak od pierwszych minut meczu Hiszpanie z uporem maniaka atakowali bramkę PSG. Przez kolejne kilkadziesiąt minut udało im się 3 krotnie pokonać bramkarza. W tym momencie zrodziła się myśl, że są wstanie strzelić kolejne bramki. Dobrą passę przerwał Edison Cavani wykorzystując okazję w polu karnym. Jednak piłkarze Barcelony przeczuwali, że to nie koniec i atakowali dalej.
W 62 minucie na liczniku wyświetlały się 3 bramki dla Barcelony i jedna dla PSG. Było jasne, że Katalończycy potrzebują jeszcze 3 czystych strzałów. Zwycięstwo było jeszcze w zasięgu i udowodnił to Neymar strzelając dwie kolejne bramki, jedną z rzutu wolnego, a drugą z kontrowersyjnego karnego. Szkoleniowiec PSG za wszelką cenę chciał utrzymać wynik i uzupełnił linię obrony Grzegorz Krychowiakiem. Ale nawet on nie mógł zatrzymać rajdu piłkarzy Barcelony. 2 minuty po wejściu Polaka, bramkę dla Barcelony, dającą awans do ćwierćfinałów, strzelił Sergi Roberto. Wynikiem 6:1 zakończył się drugi mecz Barcelony z PSG i w ostatecznym rozrachunku to Hiszpanie pojawią się w kolejnej fazie Ligi Mistrzów.