Blamaż polskich siatkarzy w mistrzostwach Europy. Biało-Czerwoni w kiepskim stylu żegnają się z turniejem

Barażowy mecz ze Słowenią miał być sygnałem, że polska ekipa najgorsze ma już ze sobą. W grę wchodziło tylko zwycięstwo, które miało dodać naszym reprezentantom energii i wiary w siebie. Ostatecznie nic z tych planów nie wyszło.

Słoweńcy w trzech dotychczasowych spotkaniach zanotowali dwie porażki (po 0:3 z Rosją i Bułgarią) oraz jedno zwycięstwo 3:0 z Hiszpanią, która była jedną z najsłabszych drużyn w całej stawce czempionatu. Aktualnych wicemistrzów Europy trudno było uważać za faworytów w meczu z gospodarzami, którzy po dwóch gładkich zwycięstwach po 3:0 nad Finlandią i Estonią wydawali się być na fali wznoszącej. Kibice natomiast zdążyli już zapomnieć potknięcie Polaków w meczu inaugurującym, kiedy to na Stadionie Narodowym w Warszawie podopieczni trenera Ferdinando de Giorgiego niespodziewanie przegrali z Serbią 0:3. Stawką meczu barażowego był awans do ćwierćfinału, w którym na zwycięzcę czekała już reprezentacja Rosji.

Spotkanie zakończyło się rezultatem 3:0 dla Słowenii. Polacy w żadnym z trzech setów nie byli w stanie nawiązać równorzędnej walki z przyjezdnymi, przegrywając je kolejno do 21, ponownie do 21 i 19. W polskiej drużynie tego dnia nic nie funkcjonowało dobrze: zaczynając od zagrywki, która najczęściej zatrzymywała się na siatce, przez niedokładne przyjęcie, czytelne dla przeciwnika rozegranie, na fatalnym ataku kończąc. Brak było w naszej reprezentacji lidera, która tchnąłby w resztę zespołu ducha walki. Wart podkreślenia jest fakt, że Słoweńcy wcale nie rozegrali imponującego spotkania, jednak solidna siatkówka w ich wykonaniu wystarczyła, by skompromitować bezradnych tego dnia Polaków. W meczu barażowym nie zawiedli tylko kibice, którzy do samego końca meczu wspierali Biało-Czerwonych.