Dominacja Kielc nad Płockiem trwa w najlepsze. PGE Vive zwycięża Orlen Wisłę w PGNiG Superlidze piłkarzy ręcznych

W spotkaniu ligowym kibice zgromadzeni w Orlen Arenie mieli nadzieję, że podopieczni Piotra Przybeckiego odniosą efektowne zwycięstwo nad odwiecznym rywalem. Michał Daszek i spółka w ostatnim czasie zawodzą w starciach z silnymi przeciwnikami, a niemoc ta jest najbardziej widoczna w Lidze Mistrzów, gdzie Nafciarze w obecnej kampanii tych elitarnych rozgrywek nie odnieśli jeszcze zwycięstwa.

W ostatnich dziesięciu potyczkach między Wisłą a PGE Vive górą byli kielczanie. Płock nie potrafił znaleźć patentu na świetnie dysponowaną drużynę ze stolicy województwa świętokrzyskiego, a dzięki bezradności płocczan dominacja Vive w Polsce wydawała się niepodważalna.

Skoncentrowani gospodarze, ku uciesze licznie zgromadzonej publiczności, szybko objęli dwubramkowe prowadzenie. Z kolei podopieczni Talanta Dujszebajewa popełniali sporo niewymuszonych błędów lub oddawali sygnalizowane rzuty na bramkę Wisły, które nie stanowiły żadnego problemu dla Adama Morawskiego. Wraz z upływem minut aktualni mistrzowie Polski zwarli szyki obronne i poprawili skuteczność w ataku, co przyniosło efekt w postaci wyrównania wyniku rywalizacji (4:4), a następnie wyjścia na prowadzenie (6:4). I choć ambitnie grający Nafciarze dwoili się i troili, by zdominować faworyzowanych gości, to po pierwszych trzydziestu minutach przegrywali 15:17.

Początek drugiej odsłony, podobnie jak pierwszej, należał do gospodarzy. Zniwelowali oni stratę do przyjezdnych (18:18), a po fantastycznie rozegranej akcji zakończonej celnym rzutem Tomasza Gębali, Wiślacy wyszli na prowadzenie (21:20). Kiedy wydawało się, że płocczanie opanują wydarzenia na boisku i odniosą pierwsze od dłuższego czasu zwycięstwo nad PGE Vive, dały o sobie znać doświadczenie oraz indywidualne umiejętności poszczególnych zawodników drużyny z Kielc. Cechy te przeważyły o końcowym tryumfie Vive 31:30.