Giro di Lombardia pada łupem reprezentanta gospodarzy. Najszybszy we włoskim klasyku był Vincenzo Nibali

Zawodnik broniący barw zawodowej grupy kolarskiej Bahrain-Merida okazał się bezkonkurencyjny na trasie wyścigu rozgrywanego na Półwyspie Apenińskim. Drugie miejsce na podium zajął Francuz Julian Alaphilippe, jeżdżący na co dzień dla Quick-Step Floors, trzeci natomiast był kolejny z reprezentantów gospodarzy Gianni Moscon, którego pracodawcą jest Team Sky.

Giro di Lombardia, czyli wyścig potocznie zwany „Wyścigiem Spadających Liści”, jest jednym z tak zwanych „pomników”. Zawody te trwają jeden dzień, a ich dystans oscyluje w granicach 250 kilometrów. Ponadto są to jedne z najstarszych zawodów kolarskich na świecie, których nie lekceważą najlepsi zawodnicy świata. Oprócz Giro di Lombardia w skład „monumentów”, bo takiego określenia wobec tych imprez również się używa, wchodzą: Mediolan-Sanremo, zwany też „Prmavera” lub „Wiosennymi Mistrzostwami Świata”; Ronde van Vlaanderen, czyli „Flandryjska Piękność”, Liege-Bastogne-Liege, uszczypliwie nazywana przez niektórych „Staruszką” lub nieco pochlebniej „Dziekanką” i ostatni słynny klasyk Paryż-Roubaix, który dzięki trudnej trasie doczekał się przydomka „Piekła Północy” czy „Królowej Klasyków”.

W tegorocznym „Wyścigu Spadających Liści” Polacy nie odegrali większej roli. Zdecydowana większość polskich kibiców kolarstwa liczyła na dobry występ Rafała Majki, który reprezentował barwy grupy Bora-Hansgrohe. Kolarz z Zegartowic w 2013 roku zajął trzecie miejsce w Giro di Lombardia, dlatego jego świetny wynik w tegorocznej edycji był czymś oczekiwanym. Niestety Rafał nie podjął walki z grupą kolarzy jadących na czele wyścigu i ostatecznie zajął 26. miejsce. Polacy liczyli również na dobry występ kolejnego z naszych reprezentantów, Michała Kwiatkowskiego. Wyczerpany długim i trudnym sezonem popularny „Kwiato” nie dał rady ukończyć włoskiego „monumentu” i wycofał się z trasy.