Joseph Parker obronił pas WBO. W finale pokonał Hughie Fury’ego.

Nie jednogłośnie zdaniem sędziów tego pojedynku udało się Parkerowi zachować pas mistrzowski WBO w wadze ciężkiej. Dwanaście rund tego starcia nie było porywającym spektaklem dla widzów zgromadzonych w MEN Arena w Manchesterze. Organizatorzy chcieli zrobić wszystko, aby wygrał ich rodak Fury, ale dwudziestotrzylatek nie był w stanie tego dokonać. Mimo wsparcia miejscowej publiczności uległ swojemu rywalowi.

Świetna praca nóg i spora ruchliwość nie były w stanie wygrać dla niego tego pojedynku, ponieważ zabrakło innego fundamentu zawodowego boksu, a mianowicie celnych ciosów wymierzonych przeciwnikowi. Joseph Parker z bilansem 24-0, gdzie osiemnastokrotnie wygrywał przez nokaut był poirytowany sytuacją panująca na ringu. Nie mógł dogonić oponenta, który nie decydował się na wymianę ciosów.

W czwartej rundzie to Nowozelandczyk został trafiony prawym podbródkowym. Następnie doszło do zderzenia głowami przy jednym z klinczu i u pretendenta do tytułu zaczęła wydobywać się krew z łuku brwiowego. Jednak czempion WBO w dziewiątej rundzie postanowił się odkuć i zaczął w końcu trafiać swojego przeciwnika. Celny prawy sierpowy dotarł do celu, ale Brytyjczyk uciekał się szybko do klinczu. Kolejny warty odnotowania cios miał miejsce w dwunastej rundzie, ale Fury’ego nawet nie zamroczyło.

Po gongu sygnalizującym koniec walki sędziowie zadecydowali, że nie najwyższych lotów ofensywa Parkera okazała się bardziej wartościowa niż popisy taneczne w ringu Brytyjczyka. Jeden z arbitrów wypunktował remis 114-114, a pozostała dwójka sędziów przechyliła szalę zwycięstwa na korzyść Nowozelandczyka w stosunku 118-110. Dwudziestopięcioletni pięściarz po raz drugi w swojej zawodowej karierze obronił tytuł w WBO. Wcześniej ten mistrzowski pas posiadał Tyson Fury, kuzyn pretendenta do tytułu, który posłał na deski Władimira Kliczkę.