Zaktualizowano dnia 16 kwietnia 2021
Przed sobotnią potyczką wielu ekspertów dawało większe szanse na zwycięstwo krakowskiej ekipie. Drużyna prowadzona przez Kiko Ramireza zanotowała w ostatniej kolejce efektowną wygraną na bardzo trudnym terenie we Wrocławiu, gdzie po bramkach Imaza i Carlitosa pokonała tamtejszy Śląsk 2:0. Legioniści również w meczu poprzedzającym starcie z zespołem Białej Gwiazdy odnieśli tryumf. Choć nie zachwycili, to zdołali wygrać w Warszawie z Lechią Gdańsk 1:0. Dodatkowym smaczkiem rywalizacji dwóch znienawidzonych przez siebie klubów był fakt, iż na Reymonta wracał Krzysztof Mączyński – wychowanek krakowskiej Wisły, który od początku obecnego sezonu broni barw stołecznej ekipy. Komplet publiczności zgromadzony na Stadionie Miejskim imienia Henryka Reymana nie miał zamiaru odpuszczać piłkarzowi, który w wielu wywiadach poprzedzających transfer zarzekał się, że zawsze pozostanie wierny barwom Wisły i nigdy nie przejdzie do Legii Warszawa.
Mecz lepiej rozpoczęli goście. Ich akcje były szybkie i składne, a zdezorientowani Wiślacy nie potrafili przeciwstawić się dobrze zorganizowanej drużynie ze stolicy. Udokumentowanie przewagi Legionistów przyszło w 21. minucie, kiedy to bramkę po dośrodkowaniu Michała Kucharczyka zdobył Jarosław Niezgoda. Pod koniec pierwszej części gry śmielej zaatakowali gospodarze, jednak dobrze dysponowany tego dnia Arkadiusz Malarz uchronił swój zespół przed utratą bramki.
W drugiej połowie usatysfakcjonowani wynikiem podopieczni Romeo Jozaka cofnęli się pod własną bramkę, przez co do głosu zaczęli dochodzić zawodnicy krakowskiej Wisły. Każde kolejne ataki gospodarzy były natychmiast neutralizowane przez defensywę gości, a kapitalnymi interwencjami popisywał się Malarz. Legia utrzymała prowadzenie do końca i zdobyła kolejne 3 punkty. Dobre spotkanie rozegrał Mączyński, który podczas każdego kontaktu z piłką był wygwizdywany przez cały krakowski stadion.