Kolejna porażka Radwańskiej. Gorzki finał turnieju WTA.

Nie pomógł trener, ani nowy sprzęt. Agnieszka Radwańska przegrała w meczu finałowym w turnieju WTA Premier w Sydney. Jej rywalka, Johanna Konta kompletnie zdominowała Polkę. W zaledwie dwóch setach, 4:6, 2:6, Konta dosyć łatwo wywalczyła swoje drugie w karierze zwycięstwo.

To miało być polskie święto na australijskim korcie. Wydawało się, że po zwycięstwo wystarczy tylko przyjść na kort i zagrać „swoją piłkę. Potwierdzeniem teorii miały być wcześniejsze mecze Radwańskiej. W poprzednich rundach turnieju, Radwańska szła jak burza, pokonując w pięknym stylu Christinę McHale, Duan Yingying i Barborę Strycovą. Każdy z meczy zakończyła przy stanie dwóch setów. Oczekiwania względem Polki, były więc wielkie. Tym bardziej, że Brytyjka, z którą miała zmierzyć się w finale, była daleka od miana uznanej tenisistki.

W momencie rozpoczęcia się finału, wszystkie myśli, poglądy i przepowiednie zmieniły się jak w kalejdoskopie. Dla Radwańskiej, nastała jedna z najtrudniejszych chwil w sportowej karierze. Brytyjka nie dała odebrać sobie zwycięstwa. To tak, jakby dotychczasowe osiągnięcia i umiejętności obydwu tenisistek zmieniły swoich właścicieli. Już podczas pierwszego seta, zaprezentowała wspaniałą grę serwisową oraz z kontry. Mówiąc kolokwialnie, robiła z Radwańską, co chciała, miotając nią na każdą stronę jej pola. Polka, w akcie desperacji, poprosiła nawet o pomoc swojego trenera, ale i on nie był wstanie wymyśleć skutecznego sposobu na grę Brytyjki.

Agnieszka Radwańska, jak najszybciej musi zapomnieć o poprzednich niepowodzeniach, bowiem już za chwilę startuje kolejny turniej w Melbern. Jest wymieniania wśród kandydatek do zwycięstwa i oby tym razem spełniła oczekiwania kibiców i typujących ją bukmacherów.