Koniec dobrej passy Kubota i Melo. Podczas ATP w Waszyngtonie polsko-brazylijski debel przegrał w finale turnieju.

Lepsi od nich okazała się para Henri Kontinen oraz John Peers i w ten sposób została przerwana passa 17 meczów z rzędu wygranych przez Kubota i Melo. Nie sprostali fińsko-australijskiej parze, która była rozstawiona z numerem jeden w drabince turniejowej. Twardy kort w Waszyngtonie sprawił, że był to niesamowicie szybki pojedynek. Spotkanie było bardzo wyrównane, choć na przełamanie podania jedni i drudzy mieli okazje. O losach pierwszej partii koniecznie musiał zadecydować tie-break. Jak później się okazało zwycięzcy finału wygrali dodatkową część pierwszego seta 7-5, kiedy to wykorzystali trzecią piłkę setową. Jak się później okazało punktem kulminacyjnym tego finału było podwójne popsucie serwisu przez Kubota, podczas dziewiątego gema. W ten sposób przeciwna para objęła prowadzenie 5:4, a w kolejnym podaniu obronili swoją piłkę.

Cały mecz trwał niespełna 93 minuty. Martwić może brak posłanego dobrze serwisu, który mógłby zmienić się w tenis. Kubot i Melo ponieśli pierwszą porażkę od 2 czerwca. Był to siódmy finał w tym sezonie pary, której członkiem jest reprezentant Polski. Dotychczas nasi reprezentanci zwyciężyli w pięciu finałach – Miami, Madryt, Halle, Wimbledon i Den Bosch. Z kolei okazali się słabsi dwukrotnie na amerykańskiej ziemi – tj. Indian Wells i Waszyngton. Dla Kubota to drugi przegrany finał podczas tego turnieju. W zeszłym roku dotarł do decydującego meczu w parze z Alexandrem Peyą. Natomiast w przyszłym tygodniu obie pary znowu będę miał okazję na rozstrzygnięcie swojego pojedynku, podczas Paryżu w zdjęcie oddały to zupełnie czegoś nie szukaliśmy.