Zaktualizowano dnia 14 kwietnia 2021
Drużyna z Płocka, jako wicemistrz kraju, nie miała zagwarantowanego udziału w zmaganiach elitarnej Ligi Mistrzów sezonu 2017/2018. Jednak dzięki pozytywnej decyzji włodarzy europejskiej federacji zajmującej się piłką ręczną, Płocczanie będą mogli po raz piąty z rzędu mierzyć się z najlepszymi, klubowymi drużynami ze Starego Kontynentu.
Po zmianach w regulaminie Champions League tylko mistrz kraju miał zagwarantowany udział w europejskich rozgrywkach. Automatyczną kwalifikację uzyskało Vive Tauron Kielce, które w sezonie 2016/2017 na krajowym podwórku wywalczyło dublet: Mistrzostwo oraz Puchar Polski. Orlen Wisła Płock kolejny raz musiała uznać wyższość ekipy ze stolicy województwa świętokrzyskiego. I choć większość klubów występujących w PGNiG Superlidze z pewnością zadowoliłoby się wynikami Nafciarzy, to kolejny rok bez trofeów w Płocku przyjęto z rozczarowaniem i poczuciem porażki. Ponadto, drugie miejsce nie gwarantowało udziału w Lidze Mistrzów. Udział w elitarnych rozgrywkach, prócz prestiżu niesie ze sobą niewymierne korzyści finansowe, dlatego włodarze zespołu prowadzonego Piotra Przybeckiego robili wszystko, by klub otrzymał „dziką kartę” od EHF i mógł wystąpić w Champions League. Ostatecznie cel został osiągnięty. Teraz przed ekipą z Płocka dużo pracy, by poprawić wynik osiągnięty przez zespół w ostatniej edycji tych zmagań, kiedy to Nafciarzom nie udało się wyjść z grupy i awansować do 1/8 finału. Drużyna potrzebuje wzmocnień, czego nie ukrywa Przybecki, który pracę w klubie będzie łączył z funkcją selekcjonera reprezentacji Polski. Jednak jak zapowiada prezes Wisły Artur Zieliński, klub nie po to starał się o udział w Lidze Mistrzów, by teraz zbagatelizować sprawę. Okienko transferowe w Płocku zapowiada się bardzo ciekawie.