Zaktualizowano dnia 16 kwietnia 2021
Na gali sztuk walk organizowanej przez PLMMA zadebiutował były olimpijczyk, srebrny i złoty medalista igrzysk olimpijskich z Sydney i Pekinu.
Po tym, jak kontuzja nogi uniemożliwiła mu dalsze treningi, musiał zrezygnować z kariery sztangisty i zajął się robieniem porządków w Polskim Związku Podnoszenia Ciężarów. Jednak los chciał, że i tam nie zagrzał zbyt długo miejsca. Z powodu afery dopingowej dotyczącej braci Zielińskich, zdecydował się zwolnić stanowisko prezesa związku i rozpoczął przygodę z MMA.
Minęły raptem niecałe 3 miesiące od pierwszych treningów Kołeckiego pod okiem Mirosława Oknińskiego i już zatwierdzono mu walkę na gali PLMMA. W pierwszej zawodowej walce przyszło mu zmierzyć się z Dariuszem Kazimierczukiem. Jego rywal już od kilku lat związany jest ze sztukami walki i dotychczas stoczył 5 pojedynków. Choć nie wygrał żadnej swojej walki, ma o wiele więcej ringowego doświadczenia. Na nic jednak zdał się sportowy staż w obliczu tak wielkiego sportowca jakim jest Szymon Kołecki. Już w trakcie, gdy występował na scenie igrzysk olimpijskich, w jego głowie przewijały się sztuki walki. Ostatecznie dopiął swego i już w pierwszej walce udowodnił, że wciąż drzemie w nim waleczna dusza.
Dariuszowi Kazimierczukowi nie dał zbyt wiele czasu, by ten zaprezentował pokazał czego nauczył się w ciągu tych kilku lat obcowania z MMA. Kołecki od razu przypuścił frontalny atak. Z klinczował się z przeciwnikiem i sprowadził go do parteru. Tam po chwilowej szarpaninie ustawił się do niego w pozycji bocznej i bombardował mocnymi ciosami, aż sędzia nie przerwał pojedynku. Następną walkę stoczy w maju. Jego przyszłym rywalem może być Wojciech Bolejko.