Zaktualizowano dnia 14 kwietnia 2021
Szczypiorniści z Płocka, pomimo trzech porażek odniesionych w VELUX EHF Champions League 2017/2018 (z HC Vardar, Rhein-Neckar Löwen i FC Barcelona Lassa), do Zagrzebia jechali w optymistycznych nastrojach. W końcu przyszło im się mierzyć z drużyną, która uchodziła za jedną najsłabszych w grupie A. Piłkarze ręczni Orlenu Wisły liczyli, że w starciu z HC PPD Zagrzeb zdobędą swoje pierwsze punkty w obecnej kampanii Ligi Mistrzów.
Niedzielne spotkanie lepiej rozpoczęli goście – podopieczni trenera Piotra Przybeckiego uzyskali dwubramkową przewagę (1:3). Niestety z upływem minut zaczęła uwidaczniać się przewaga gospodarzy, którzy odrobili stratę i wyszli na prowadzenie (9:7, 16:12). W polskiej drużynie źle funkcjonował blok obronny, w dodatku Wiślacy nie potrafili znaleźć recepty na świetnie dysponowanego tego dnia Stipe Mandalinicia. Pierwsza połowa padła łupem zagrzebian, którzy prowadzili 18:16.
W drugiej odsłonie wicemistrzowie Polski uszczelnili defensywę, a w bramce płocczan bardzo dobrze zaczął spisywać się Adam Morawski. Gra wyrównała się. Żadna z drużyn nie potrafiła przejąć kontroli nad wydarzeniami na parkiecie. Tuż przed końcem meczu gospodarze prowadzili 28:27, jednak ambitnie grający przyjezdni zdołali doprowadzić do remisu, a decydującą bramkę dla Orlenu Wisły Płock zdobył słoweński obrotowy, Igor Źabić. Dzięki korzystnemu wynikowi w starciu z HC PPD Zagrzeb szczypiorniści z województwa mazowieckiego opuścili ostatnie miejsce w tabeli grupy A. Teraz przed zawodnikami szkoleniowca Przybeckiego mecz u siebie z węgierskim MOL-Pick Szeged, czyli zespołem, z którym Wiślacy z pewnością mogą powalczyć jak równy z równym. A jak zapowiada obecny prezes płockiego klubu Adam Wiśniewski, drużyna chce iść za ciosem i zdobywać kolejne punkty.