Polski koszykarz odchodzi z piedestału sportowców. Piotr Trybański nie zdobędzie już 3. punktów.

Zaktualizowano dnia 27 kwietnia 2021

Na życie każdego sportowca składa się kilka faz rozwoju. Początki fascynacji, pierwsze treningi, mecze, sukcesy etc. Po jakimś czasie człowiek spogląda w dal z szerszego planu i dostrzega, że osiągnął tyle, ile mógł. Ostatecznie każdy sportowiec zmierza w tym samym kierunku, a końcem jego wędrówki jest sportowa emerytura.

Tego samego zdania jest Cezary Trybański, który właśnie odnalazł swoje szczęśliwe zakończenie w koszykówce. Jego koniec kariery jest jednocześnie ostatnią stroną w historii polskich koszykarzy, bowiem jako pierwszy podpisał kontrakt z zespołem NBA. W lidze NBA nie gościł zbyt długo, gdyż tylko przez okres 3 lat. Powodem tej sytuacji rzekomo była zła postawa Trybańskiego. Koledzy z reprezentacji dosyć często wspominali, że zabrakło mu charakteru i wiary we własne możliwości. Po tym, jak otrzymał sowite wynagrodzenie (4,8 mln dolarów), spoczął niejako na laurach. Nie angażował się w meczach ligi amerykańskiej, toteż jego wysoka pozycja w drużynach szybko spadała. W NBA zagrał wówczas tylko 22 mecze, podczas których uzyskał 15 punktów i 15 zbiórek.

Jego pracodawcami byli: New York Knicks, Memphis Grizzlies, Phoenix Suns. W żadnej z tych drużyn nie zdążył zagrzać choćby ławki rezerwowej. Po tym, jak zagraniczne zespoły przestały się nim interesować, wrócił do Polski i do 2016 roku grał w barwach pierwszoligowej Legii. Piotra Trybańskiego – traktując go w kategoriach sportowych – można nazwać upadłym sportowcem. Osiągnął o wiele więcej od niejednego koszykarza, a i tak nie potrafił wykorzystać w pełni danej mu szansy. NBA połknęło go, strawiło i wypluło w przeciągu zaledwie 3 lat.