Zaktualizowano dnia 16 kwietnia 2021
Jeśli cały sezon naszej koszykarskiej ligi będzie tak emocjonujący jak finał Superpucharu, to można już zacierać ręce. Zawodnicy Anwilu Włocławek i Stelmetu BC Zielona Góra zgotowali widzom zgromadzonym na trybunach wspaniałe widowisko. Niespodziewanie Ci pierwsi odnieśli zwycięstwo po dogrywce.
Mocny początek zanotowali Włocławianie, a aktualni mistrzowie Polski zdołali jeszcze wrócić do gry. Jak się później okazało kluczowa dla losów spotkania był rzut za trzy punkty w wykonaniu Kamila Łączyńskiego. Najlepszym zawodnikiem całego meczu uznano Ivana Almeidę, który zdobył dwadzieścia trzy punkty. Koszykarz ten grał widowiskowo i efektywnie.
Końcówka regulaminowego czasu zasługuje na osobny akapit. W przeciągu kilku sekund losy spotkania mogła odmienić każda z ekip. Przy stanie 79:79 nie trafił James Florence, a piłkę w aut wyrzucił Almeida. Zielonogórzanie mieli dwie sekundy na rozegranie ostatniej akcji. Vladimir Dragicević trafił, ale już po rozbrzmiewającej końcowej syrenie.
Dogrywka była popisem skuteczności z obu stron. To była wymiana cios za cios. Wspomniana trójka Łączyńskiego na pięćdziesiąt sześć sekund przed końcem spotkania okazała się najistotniejszym trafieniem, ponieważ dała w ogólnym rozrachunku zwycięstwo Anwilowi. Włocławianie odskoczyli na cztery punkty i nie oddali prowadzenia już do końca spotkania. Ponadto w samej końcówce zablokowany został w efektowny sposób Filip Matczak. Pomylił się też doświadczony Łukasz Koszarek po stronie Stelmetu.
Los bywa przewrotny, ponieważ jeszcze kilka miesięcy temu Igor Milicić w Hali Mistrzów płakał z powodu porażki. Tym razem na jego twarzy pojawił się uśmiech wywołany, tym wyrwanym w dramatycznych okolicznościach zwycięstwem. Dla Anwilu Włocławek to pierwszy tytuł od dziewięciu lat!