Szarapova wróciła na kort w wielkim stylu. Rosjanka awansowała do ćwierćfinału Porshe Tennis Grand Prix

Po wpadce z Australian Open 2016, kiedy to wykryto u niej nielegalny środek dopingowy meldonium, Maria Szarapova została zdyskwalifikowana na okres 15 miesięcy. W tym czasie oddawała się przyziemnych przyjemnościom, lecz tak naprawdę nie zapomniała całkiem o tenisie. Sportowa złość tkwiła w niej aż do dnia powrotu na kort i natychmiast wyzwoliła swoje dawne oblicze zawodowej tenisistki. Organizatorzy turnieju Porshe Tennis Grand Prix specjalnie dla niej przełożyli pierwszy mecz, aby okres jej kary ustał w momencie występu na międzynarodowym turnieju.

Jak rozpoczęła się dla niej ponowna przygoda z tenisem? Najpierw od zwycięstwa w pierwszej rundzie z Robertą Vinci 7:5, 6:3. Pierwsze minuty spotkania były trochę nerwowe, bowiem Rosjanka nie mogła odnaleźć dla siebie rytmu gry. Po kilkudziesięciu uderzeniach tak jakby powoli sobie przypominała, że rakieta jest jej przedłużeniem ręki. O ile w pierwszym secie walka z Włoszką była wyrównana, to już po rozpoczęciu drugiego seta było już wiadome, która z Pań przejdzie do dalszej fazy turnieju. Szarapova dosyć szybko złamała ducha rywalki i przy stanie 5:3 nie pozwoliła już odebrać sobie żadnego gema.
W drugiej rundzie mierząc się z rodaczką Jekateriną Makarową, Szarapowa poradziła sobie jeszcze lepiej. Mecz zakończył się wynikiem 7:5, 6:1. Wyraźnie nabrała rozpędu i nie zamierza się zbyt szybko zatrzymać. W ćwierćfinale spotka się z Estonką Anett Kontaveit. Nikogo nie powinno zdziwić, że Rosjanka i tym razem stanie na wysokości zadania, i pokona 73 rakietę WTA.