Andy Murray zaszokował Brytyjczyków. Reprezentant gospodarzy uległ niespodziewanie Samowi Querreyowi.

Nie tak miał wyglądać ten ćwierćfinał w oczach brytyjskiej widowni. Andy Murray przegrał po pięciosetowej batalii z Samem Querreyem 3:6, 6:4, 6:7(4), 6:1, 6:1. Obawy z występem światowej jedynki w wimbledońskim turnieju rozpoczęły się już przed jego startem. Podczas zawodów na kortach Queens’s Clubu Murray uległ Jordanowi Thompsonowi, a poza tym narzekał na ból biodra.
Cztery rundy rozegrane w Londynie zmieniły nieco spojrzenie na aktualną formę Murraya, który pewnie poradził sobie z dotychczasowymi przeciwnikami. Tym razem na jego drodze stanął tenisista, który dysponuje mocnym serwisem, a rok temu był w stanie pokonać samego Novaka Djokovicia. Sam Querrey jednak słabiej rozpoczął mecz niż jego rywal po drugiej stronie siatki. Murrayowi już w drugim gemie udało się przełamać Amerykanina. Gdy na tablicy wyników pojawił się rezultat 3:0 wszyscy zgromadzeni na widowni wiedzieli, że zwycięstwo w pierwszej odsłonie zgarnie reprezentant gospodarzy. Tak też było, wygrał set 6:3.

W drugiej partii zobaczyliśmy innego Querreya. W jego grze pojawiła się agresywność, wchodził wcześniej w głąb kortu i przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść, wygrywając 6:4. Trzeci set to powtórka z rozrywki, którą można porównać do zmagań z pierwszej odsłony tego spotkania. Murray szybko wyszedł na prowadzenie przełamując rywala. Niestety dla fanów Brytyjczyka tenisista nie potrafił utrzymać przewagi i konieczny okazał się tie-break. Podczas dogrywki fatalny błąd popełnił Querrey i przegrał 4-7.
Kolejne dwa sety to Murray jakiego dawno nie widziano. Był tłem samego siebie, może wpływ miały jego problemy zdrowotne. Czwarty set zakończył się rezultatem 6:1 dla Querreya, podobnie jak piąty. Amerykanin drugi raz na dziewięć konfrontacji wygrał ze Szkotem. O finał zagra z Marinem Ciliciem.