Karolina Woźniacka królową Tokio. Dunka odniosła pierwsze turniejowe zwycięstwo w tym roku.

Twarde korty w Tokio okazały się szczęśliwe dla zawodniczki z Danii z polskimi korzeniami. W finale WTA Premier w Japonii pokonała pewnie Rosjankę Anastazję Pawluczenkową 6:0, 7:5. Chciałoby się powiedzieć do siedmiu razy sztuka, ponieważ Woźniacka przegrała w tym sezonie w sześciu finałach tj. Doha, Dubaj, Miami, Eastbourne, Bastad i Toronto.
Zawodniczka rozstawiona z numerem szóstym w końcu się przełamała i wywalczyła upragniony tytuł. Została po raz trzeci triumfatorką Toray Pan Pacific Open. Poza tym poprawiła swój bilans bezpośrednich pojedynków z Pawluczenkową na 6:1.

Pierwsza odsłona pojedynku należała zdecydowanie do Dunki, która nie oddała ani jednego gema przeciwniczce. Z kolei w drugim secie napotkała wyraźny opór rozstawionej z numerem dwudziestym trzecim Rosjanką. Mogła zakończyć spotkanie nieco wcześniej, ale nie wykorzystała piłki meczowej przy stanie 5:4.

Finał trwał siedemdziesiąt trzy minuty a Dunka zapisała na swoim koncie sześć asów serwisowych oraz zdobyła trzydzieści siedem na pięćdziesiąt jeden możliwych punktów z własnego pierwszego podania. Wykorzystała także cztery z siedmiu szans na przełamanie i nie musiała bronić żadnego break pointu. Woźniacka także odnotowała szesnaście kończących uderzeń przy tylko trzech niewymuszonych błędach. Gorzej w tym zestawieniu wyglądała Pawluczenkowa, której zapisano aż trzydzieści jeden pomyłek. Z kolei dwadzieścia trzy wygrane piłki bezpośrednio nie starczyły do tego, aby odwrócić losy spotkania.

Karolina Woźniacka podtrzymuje swoją passę sezonów z rzędu, które kończy choćby z jedną wygraną turniejową. Seria trwa nieprzerwanie od 2008 roku. W swojej karierze łącznie odniosła dwadzieścia sześć zwycięstw, z czego aż dwadzieścia jeden z nich zostały osiągnięte na twardych nawierzchniach.