Paragraf życia według trenera personalnego, cz.2

Tym razem podejmiemy dosyć nurtujący temat, jakim jest przyjaźń między trenerem personalnym a jego uczniem. W tej kwestii zdania są bardzo podzielone. Konserwatywna część uważa, że nie powinno się spoufalać z klientami, gdyż może to podważyć autorytet trenerski i jakość usługi. Pracując w tym zawodzie należy do wszystkiego podchodzić w sposób profesjonalny. Od pierwszych zajęć indywidualnych utrzymywać relacje czysto biznesowe. Klient płaci za usługę, a trener osobisty realizuje ją. Jeśli mur oddzielający ich pozycje jest stabilny, polecenia trenera są bardziej akceptowane. Wojskową hierarchię z łatwością można zastosować do zajęć z podopiecznym. Trener pokaże, uczeń powtórzy. Aż do momentu osiągnięcia upragnionego celu.

Behawioryści mogli by się z tym nie zgodzić. Według nich człowiek uzyskuje najlepsze efekty poprzez stymulację psychiczną. Obojętność lub sprowadzanie kontaktów międzyludzkich do poziomu króla i poddanego są co najmniej radykalne. W jednej ręce kij, w drugiej marchewka. W koszarach ludzie muszą czuć na sobie pański bicz, gdyż w przeciwnym wypadku z dziczeją i nie nauczą się posłuszeństwa. Czy w przypadku trenera i jego podopiecznego jest to konieczne? Znać swoje miejsce w szeregu i obowiązki to jedna sprawa. Druga strona medalu dotyczy tego, że twoi uczniowie to różnorodne osobliwości. Na swojej drodze spotkasz osoby o mocnym charakterze, ale również i wstydliwe, nieśmiałe, niezdecydowane. Pierwsze spędzone chwile z klientem są najważniejsze. Naszym zadaniem jest zachęcić go do wspólnej, długotrwałej pracy.

Chcąc zyskać zaufanie podopiecznych warto znieść nieco bariery ograniczające relacje. Klienci lubią czuć się bezpiecznie i swobodnie. Przychodzą z konkretnymi problemami, ale należy pamiętać o tym, że czas spędzony przez nich na siłowni, czy w sali gimnastycznej ma mieć charakter rekreacyjny. Celem trenera personalnego jest zadbanie o to, by klient czuł zmęczenie i jednocześnie był naładowany endorfinami, które nie pozwolą przestać się uśmiechać.

Jakość trenera sprawdzana jest przy pierwszym kontakcie z klientem. To właśnie w tej chwili unaocznia się jego wielkość. Przydadzą się wysokie umiejętności komunikacyjne. Trzeba zadawać pytania i słuchać. Każda informacja jest na wagę złota. Cały plan treningowy oparty jest na dobrym wywiadzie. Udanie przeprowadzony wykluczy ćwiczenia, dietę, czy suplementację które mogłyby zaszkodzić. Kolejnym punktem są darmowe konsultacje. Trener wystawi sobie dobre świadectwo nie pobierając opłat za pierwsze zajęcia. Dzięki temu klient będzie uważał tego trenera za pewnego siebie, konkretnego człowieka, który ma plan wobec niego i wie, jak go wykonać. W tej sytuacji klient prawie zawsze uwierzy w powodzenie misji i wróci.

Dobre kontakty z klientem są podstawą długotrwałej współpracy. Utrzymanie statusu quo zależy od entuzjazmu trenera. Jeśli potrafi dzielić się swoimi doświadczeniami, nie unika rozmowy, wpłynie to bardzo pozytywnie na jego wizerunek. Opowiadanie podopiecznemu o trudnych początkach osobistej kariery sportowej oraz o samodoskonaleniu się sprawi, że zbuduje solidną więź. Osoba stojąca obok niego zrozumie, że jest takim samym człowiekiem. Dobiegnięcie do mety nie okaże się rzeczą niemożliwą. Wspólne wykonywanie ćwiczeń, kontrola techniki i motywacja – konsekwentnie wcielane w życie będą przepisem na sukces, a te smakują najlepiej w towarzystwie.

Przyjaciel to nie osoba, która pobłaża i będzie zgadzać się na wszystko. Wie, kiedy poklepać po ramieniu i powiedzieć kilka niemiłych słów. Trener, który potrafi pogodzić ze sobą regulamin zawodowy z ludzkimi odruchami będzie wychodził z sali ćwiczeń jako ostatni. Nie dlatego, że ma klucze, a nadgodziny, ponieważ klienci będą lubili spędzać z nim swój wolny czas. Walcząc ze swoimi kompleksami, bijąc rekord za rekordem.