Zaktualizowano dnia 16 kwietnia 2021
Dobry występ przeciwko Serbom nie był dziełem przypadku. Polscy koszykarze poskromili gospodarzy turnieju wylewając im kubeł zimnej wody na ich rozgrzane głowy. Chłodnej oceny sytuacji zabrakło im zwłaszcza w samej końcówce meczu. Wysoka skuteczność rzutów osobistych w wykonaniu Adama Waczyńskiego oraz wejście Przemysława Karnowskiego przechyliło szalę zwycięstwa na korzyść naszej reprezentacji. Pierwszy z wymienionych zawodników był najlepiej punktującym z grona naszych reprezentantów, uzyskał osiemnaście oczek.
Podopieczni Mike’a Taylora wyciągnęli wnioski z pierwszej porażki i od początku ruszyli z rozmachem. Agresywnie atakowali kosz przeciwnika, wymuszali faule i dzięki temu często podchodzili na linię rzutów wolnych. Przysłowiowe wejście smoka w meczu zaliczył Karnowski, który w siedem minut zdobył aż jedenaście punktów i dzięki niemu Biało-Czerwoni objęli prowadzenie 26:20.
Zejście naszego lidera oraz pojawienie się po drugiej stronie parkietu Dennisa Schrodera spowodowało, że to nasi zachodni sąsiedzi wyszli na prowadzenie, dzięki serii punktowej 12:2. Polacy zaczęli gonić wynik jeszcze przed przerwą i schodzili do szatni przegrywając jednym punktem – 35:36.
Druga odsłona meczu to w końcu skuteczność polskich koszykarzy zza łuku. Waczyński oraz Sokołowski zaczęli seryjnie trafiać. Niezmordowany był Schroder, który trzymał swoją drużynę przy życiu zdobywając dwadzieścia sześć punktów w całym meczu. W decydującym fragmentach spotkania był jednak bezsilny. Przebudził się nasz rozgrywający Łukasz Koszarek i prowadziliśmy 73:64. Prowadzenia nie oddaliśmy już do końca i zwycięstwo nad gospodarzami stało się faktem.
Pojawiła się też zła wiadomość w sprawie stanu zdrowia Macieja Lampe. Z powodu urazu biodra na pewno nie pojedzie z drużyną na EuroBasket.