Polska wygrała 2:1 z Czarnogórą. Mecz pełen grozy i niepewności

Polska reprezentacja sprawiła prawdziwa huśtawkę nastrojów kibicom skandującym na obczyźnie na stadionie Podgoricy patriotyczne pieśni, jak i miłośnikom futbolu przed ekranem telewizora. Biało-czerwoni przed spotkaniem wydawali się pewni swego, zwycięstwa, po które wystarczyło wyjść na boisku i zagrać dobrą piłkę. Oczekiwania względem zespołu były więc dość duże. I jak to w życiu bywa nie raz, okazały się trochę na wyrost. Wygrana 2:1 zapewniła kolejne 3 punkciki, które z pewnością pomogą awansować do mistrzostw świata 2018 rozgrywanych w Rosji. Już można by rzec, że Polacy na pewno pojawią się podczas fazy grupowej. Z drugiej strony ten mecz nie należał do najpiękniejszych w wykonaniu Polskiej reprezentacji. Co więcej, był to jeden z gorszych występów Polaków w trakcie eliminacji do MŚ.

Aczkolwiek taki a nie inny przebieg meczu nie był kwestią braku formy konkretnych zawodników, a kiepskim zgraniem całego zespołu. Polacy marnowali świetne sytuacje do strzelenia bramki. Tu nie popisał się też sam Robert Lewandowski, choć strzelona przez niego bramka z rzutu wolnego w 40 minucie przyczyniła się do ostatecznego zwycięstwa, to jednak brak skuteczności i zespołowej współpracy spowodował częstsze rajdy przeciwnika pod bramkę Polaków. Po jednej z takich akcji straciliśmy wówczas gola. Na szczęście Czarnogórcy również grali jakoś nieswojo i stracili kilka 100% okazji, które mogły zaważyć na losach spotkania. Dopiero w 84. minucie nadzieje na wygraną przywrócił Łukasz Piszczek, który po dobrym podaniu skierował piłkę w światło bramki. Z Podgoricy Polacy wrócili do Polski z trzema punktami, lecz w ostatecznym wyniku należy się doszukiwać większego wpływu szczęścia, aniżeli umiejętności piłkarskich wśród zawodników.