Real kontra Barca. W tabeli Primera Division bez zmian.

To miał być piękny mecz. Zapowiadano zażartą walkę pomiędzy Królewskimi i Katalończykami o ważne 3 punkty. Jednakże kolejne El Clasico nie było klasycznym pokazem hiszpańskiej piłki. To, co mogliśmy zobaczyć, przypominało bardziej podwórkową kopaninę, a niżeli kunszt w wykonaniu najdroższych piłkarzy na świecie. Fakt faktem, było nerwowo i w powietrzu wisiał smog, który przesłaniał przyszłość, niemniej jednak oczekiwania względem rangi takiego spotkania były o wiele większe.

Szczególnie podczas pierwszej połowy meczu, zawodnicy nie mogli odnaleźć odpowiedniego rytmu gry. Kąsali się wzajemnie, jak gdyby zwęszyli krew. Sporo wymiany piłki w środkowej części pola, kilka niecelnych strzałów i brak jakiegokolwiek pomysłu na zwycięstwo. Tak w skrócie przebiegał mecz, aż do sygnału gwizdka sędziego. Drugie 45 minut było znacznie lepsze. Zarówno od strony widowiskowej jak i technicznej. W ‘53 minucie dali o sobie znać gospodarze. Chluba Barcelony, Neymar da Silva Santos, z dużą dbałością wybił piłkę z rzutu wolnego wprost na pozycję Suareza, a ten główką skierował piłkę do bramki. Przez kilkadziesiąt następnych minut Barcelona starała się kontrolować wynik spotkania. Wysoki pressing na połowie rywala uniemożliwiał przeprowadzenie udanej akcji. Real Madryt postanowił się bardziej otworzyć. Była to strategia wielce ryzykowna, ale co mieli do stracenia. Kolejna bramka dla przeciwników lub szansa na wyrównanie. To była prosta matematyka i dlatego decyzją trenera Realu była gra z kontry. Barca była bliska wygranej, aczkolwiek w ’90 minucie spotkania Królewscy zdołali wyrównać po główce Sergio Ramosa. Obie drużyny zyskały po jednym punkcie i nijak wynik ten zmienia sytuację w tabeli Primera Division. Real z 6-cio punktową przewagą nad Barceloną zmierza po puchar ligi.