ROW Rybnik nad przepaścią. Kolejna porażka podopiecznych Mirosława Korbela przybliża ich do spadku z Ekstraligi.

Zespół Betard Sparta Wrocław wygrał 56:34 z KS ROW Rybnik. W tym zaległym spotkaniu PGE Ekstraligi kibice zobaczyli jednostronne widowisko. Rybniczanie pojechali w osłabionym składzie, brakowało przede wszystkim Grigorija Łaguty. Rosjanin został zawieszony z powodu podejrzenia o stosowanie niedozwolonych środków o nazwie meldonium.

Wrocławianie dzięki zwycięstwu awansowali na fotel lidera ligi, wyprzedzając Fogo Unię Leszno. Pierwsze biegi były wyrównane. Kacper Woryna oraz Max Fricke byli w stanie dorównać poziomem zawodnikom z Wrocławia. Niestety w czwartym biegu słabo spisał się Tobiasz Musielak zastępujący w kadrze Rybniczan Łagutę. Wyścig z jego udziałem zakończył się podwójnym zwycięstwem zawodników Sparty i wyszli na prowadzenie 15:9.

W drugiej serii startów nie było mocnych na Wrocławian, którzy nie dawali żadnych szans swoim rywalom. Po siedmiu wyścigach było już 28:14. Trener Korbel próbował wszystkich możliwych manewrów taktycznych. Posłał do boju Fricke w roli rezerwy taktycznej w miejsce Rafała Szombierskiego, ale Australijczyk nie przywiózł choćby punktu. Na słowa pochwały zasłużył Kacper Woryna, młodzieżowiec z Rybnika jeździł bardzo dobrze i w wyścigu numer dziesięć pokonał Vaclava Milika i Macieja Janowskiego. To i tak wiele nie zmieniło, bo prowadzenie było już przytłaczające – 40:20.

W dalszym ciągu Woryna nie otrzymywał wsparcia od kolegów, czego skutkiem był pogrom na tablicy wyników 50:28, co oznaczało, że niczego nie zmienią nawet biegi nominowane. Całe zawody zakończyły się rezultatem 56:34 dla Betardu Sparty. Bez Łaguty nie ma zespołu, co sprawia, że nad Rybnikiem w obliczu skandalu związanego ze stosowaniem przez Rosjanina dopingu, zbierają się czarne chmury. Czeka ich walka o pozostanie w PGE Ekstralidze.