Zaktualizowano dnia 14 kwietnia 2021
Po słabych występach w eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw Europy, Polacy zanotowali znaczny spadek w rankingu Międzynarodowej Federacji w Piłce Ręcznej. Dlatego Biało-Czerwoni, aby móc ubiegać się o szansę gry na mistrzostwach świata, najpierw muszą wygrać preeliminacje, by dopiero później mierzyć się w dwumeczu z solidnym rywalem z europejskiego topu, którego pokonanie gwarantuje grę w światowym czempionacie. Zarówno polscy kibice, jak i szczypiorniści nie są przyzwyczajeni do tak długiej i wyczerpującej drogi eliminacyjnej, ale zajęcie ostatniego, czwartego miejsca w kwalifikacjach do chorwackich mistrzostw Europy, za Białorusią, Serbią i Rumunią, jest następstwem wydłużonej drogi do znalezienia się w towarzystwie szesnastu najlepszych drużyn świata w 2019 roku.
Jednak żeby myśleć o dołączeniu do tego elitarnego grona, Polacy muszą najpierw wygrać swoją grupę eliminacyjną. A w niej przyjdzie im się mierzyć z Cyprem, Kosowem i Portugalią. Z dwiema pierwszymi drużynami nasi szczypiorniści nie powinni mieć większych problemów, ale Portugalczycy są teamem, który Polakom tanio skóry nie sprzeda. Piłkarze ręczni z Półwyspu Iberyjskiego prezentują szybką grę, opartą na dobrym wyszkoleniu technicznym poszczególnych zawodników. Co prawda nie są tak utytułowani, jak ich wschodni sąsiedzi Hiszpanie, ale wielu portugalskich zawodników gra w Lidze ASOBAL, czyli odpowiedniku naszej PGNiG Superligi, gdzie trenują pod okiem najlepszych fachowców i współzawodniczą z zawodnikami z absolutnego światowego topu. Przed drużyną prowadzoną przez Piotra Przybeckiego trudne zadania, ale z drugiej strony to najlepszy moment na ogrywanie generacji młodych zawodników, którzy muszą godnie zastąpić swoich utytułowanych poprzedników. Tego wymagają kibice, którzy na pewno będą wspierać Biało-Czerwonych podczas kolejnych meczów eliminacyjnych.