Spartańska końcówka w Gorzowie. Świetna postawa w końcówce żużlowców z Wrocławia dała im remis ze Stalą.

W czterech ostatnich biegach zawodnicy Sparty Betard Wrocław zdobyli osiemnaście punktów na dwadzieścia możliwych i zdołali wywieźć remis 45:45 z trudnego toru w Gorzowie. Taktycznego nosa miał trener gości – Rafał Dobrucki.

Kontuzja Maksyma Drabika miała być dużym osłabieniem i wywrzeć ogromny wpływ na postawę Sparty. Do tego fatalnie tego dnia spisywał się Maciej Janowski i nic nie zapowiadało, że kibice zgromadzeni na trybunach doczekają się emocjonującej końcówki. Punktem kulminacyjnym zawodów okazał się trzynasty bieg, kiedy trener gospodarzy Stanisław Chomski posłał do boju Przemysława Pawlickiego. Ten już miał na swoim koncie ostrzeżenie. Los tak chciał, że otrzymał drugie właśnie w tym wyścigu i został wykluczony z dalszego uczestnictwa w zawodach.

Od samego początku zawodnicy Stali budowali sobie bezpieczną przewagę. Obraz nie uległ zmianie także w drugiej serii biegów, a trener Dobrucki uskarżał się na małą moc maszyn u swoich zawodników. Najlepiej w barwach Stali jeździł Martin Vaculik i Krzysztof Kasprzak.

Przed jedenastym biegiem Stal prowadziła 36:24, ale żużlowcy Sparty przebudzili się w najmniej spodziewanym momencie. Wygrany podwójnie wyścig numer dwanaście oraz kolejny zwycięski w stosunku 4:2. Przy takiej stracie Dobrucki w końcowej fazie meczu mógł wykorzystać z rezerwy taktycznej Woffindena.

Na samym finiszu zawodnicy z Gorzowa wyglądali jakby ktoś im podciął skrzydła. Rządzić zaczęły nerwy. Mimo osłabienia gości brakiem Drabika, którego zastąpił Lars Skupień, Sparcie udało się wywieźć cenny remis. Ten wynik sprawił, że nie było problemów regulaminowych po stronie zarządców Ekstraligi Żużlowej, a wszystko w związku z punktami zdobytymi przez przyłapanego na dopingu Grigorija Łaguty.