Zaktualizowano dnia 16 kwietnia 2021
Przed rozstrzygającym rywalizację etapem realną szansę na zwycięstwo miało czterech zawodników: lider, Kolumbijczyk Nairo Quintana z Movistar Team, Francuz Thibaut Pinot, ścigający się w barwach FDJ, reprezentant gospodarzy Vincenzo Nibali z Bahrain-Merida oraz późniejszy zwycięzca, Tom Dumoulin z Teamu Sunweb. Jazda indywidualna na czas na niespełna 30-kilometrowym odcinku miała rozsądzić, kto zajmie zaszczytne pierwsze miejsce na podium 100. edycji prestiżowego, włoskiego wyścigu.
Przed rozpoczęciem czasówki większość kibiców wyrokowała, że z czwórki głównych pretendentów do tytułu to właśnie Tom Dumoulin ma największe szanse na etapowe zwycięstwo. Holender już wielokrotnie udowadniał podczas wcześniejszych imprez, że w sprintach jest niezwykle mocny, czego nie można było powiedzieć o pozostałej trójce zawodników, którzy wyprzedzali go w klasyfikacji generalnej Giro. Nikt jednak nie przypuszczał, że kolarz pochodzący z Maastricht dzięki wspaniałej jeździe nadrobi straty do rywali, a w ostatecznym rozrachunku wyprzedzi ich. Co najciekawsze, Dumoulin mimo tego, że mknął niczym strzała po włoskich szosach między Monzą a Mediolanem, nie zwyciężył w ostatnim etapie. Jeszcze szybszy od Holendra był jego rodak, Jos van Emden z Teamu LottoNL-Jumbo, który pokonał trasę w oszołamiającym czasie 33:08. Dla Emdena jednak fantastyczna jazda wystarczyła tylko na etapowe zwycięstwo, natomiast Dumoulin wywalczył największy sukces w swojej karierze, jakim bez wątpienia było zwycięstwo w jubileuszowej edycji Giro d’Italia. Łącznie cyklista z Beneluxu zwyciężył dwa etapy włoskiej imprezy, 10. z Foligno do Montefalco i 14., z Castelanii do Orpy. Jednakże świetna jazda przez cały tour zdecydowała, że to on na koniec założył różową koszulkę lidera.