Zaktualizowano dnia 16 kwietnia 2021
Żużlowcy Unii Leszno przed ostatnim biegiem mieli przewagę czterech punktów. Mogli jeszcze zaprzepaścić szansę na tytuł, ale zimną krew zachował Piotr Pawlicki. Zawodnicy Sparty musieli osiągnąć podwójne zwycięstwo, ale nic takiego nie wydarzyło się.
Podczas pierwszego wyścigu doszło do kolizji Szymona Woźniaka i Petera Kildemanda. Ten pierwszy został odwieziony do szpitala, a sędzia prowadzący zawody Paweł Słupski zarządził powtórkę biegu w składzie czterech zawodników.
Zawodnicy Sparty Betard Wrocław świetnie rozpoczęli jednak zmagania w finale, już po trzech startach odrobili straty z pierwszego spotkania. Ponadto Maksym Drabik pobił rekord toru należący wcześniej do Taia Woffindena. To były bardzo dobre zawody w wykonaniu tego pierwszego zawodnika, który wrócił po kontuzji. Niestety dla Wrocławian stracił impet w samej końcówce zawodów.
Spory zawód sprezentował kibicom Vaclav Milik. Czech nie był sobą podczas tego spotkania i nie mógł dopasować swojej maszyny do warunków panujących na wrocławskim owalu. Po drugiej stronie barykady Emil Sajfutdinov odniósł zwycięstwo nad swoim byłym mechanikiem Ryszardzie Kowalskim, z którym rozstał się w atmosferze skandalu. Maciej Janowski i Andrzej Lebiediew jeżdżący w Sparcie startowali na sprzęcie Rosjanina, ale na nic im się to nie zdało tego dnia.
Zmiany taktyczne przeprowadzone przez szkoleniowca Unii Leszno Piotra Barona zdały swój egzamin. Byki powróciły do równorzędnej walki ze swoimi rywalami i szybko odrobiły straty. Do głosu doszedł bohater tego dnia Piotr Pawlicki, który zapewniał seryjnie podwójne zwycięstwa swojemu zespołowi. Walka trwała jednak do końca, prowadzenie zmieniało się praktycznie non stop. Mistrza Polski poznaliśmy w ostatnim biegu. W dramatycznych okolicznościach ekipa z Leszna mogła cieszyć się ze złotego medalu.