Zaktualizowano dnia 27 kwietnia 2021
Pokonanie dystansu Ironman to jedno z najtrudniejszych wyzwań wśród mistrzostw triathlonowych. Wyobraźcie sobie zawody, podczas których trzeba przepłynąć prawie 50 długości basenu sportowego, następnie wyskoczyć z pianki i przejechać 180 kilometrów na rowerze. Jeszcze na koniec przebiec ponad 40 kilometrów rozgrzanego asfaltu. Rzecz niesłychana. Nawet dla profesjonalistów, którzy latami przygotowują się do morderczego wyścigu jest to walka umysłu z ciałem. Sam fakt szybkiego przejścia z jednej konkurencji do drugiej powoduje, że brzmi to bardzo abstrakcyjnie. Jeśli czujesz w sobie olbrzyma, którego nic nie powstrzyma jest to idealna okazja do konfrontacji swoich możliwości fizycznych.
Najważniejsze zawody triathlonowe rozgrywają się każdego roku w październiku na urokliwych Hawajach. Aby wziąć w nich udział nie wystarczy dobra kondycja i pełny portfel. Zakwalifikowanie się do mistrzostw wymaga zdobycia „przepustki” w trakcie udziału w innych zawodach triathlonowych o mniejszym prestiżu. Nie koniecznie trzeba zanotować zwycięstwa na takim samym dystansie. Organizowane są turnieje 3/4 lub 1/2 dystansu Ironman, które mogą zapewnić ci wejściówkę do turnieju nad Oceanem Spokojnym.
Ciężko uwierzyć w to, że po świecie chodzą osoby zdolne do ukończenia tych zawodów. Tym bardziej w czasie poniżej 9-ciu godzin. Jednak towarzyszy temu pełne poświęcenie. Rzucanie się na tygrysa musi być świadomym czynem. To codzienne treningi, których nie powstrzyma ani załamanie pogody, ani zły humor. Będąc twardzielem, nic nie może cię skruszyć. Super bohaterowie istnieją, ale nie na łamach komiksowych rysunków i telewizyjnych seriali. To prawdziwi ludzie. Stworzeni z krwi i kości sportowcy, dla których kilometry to tylko liczby, a ludzka wytrzymałość matematyczną wartością, którą potrafią manipulować.