Zaktualizowano dnia 16 kwietnia 2021
Rzadko się zdarza by wynik meczu przesądziły bramki strzelone tuż po rozpoczęciu pierwszej połowy. Tym bardziej, że to faworytom spotkania ściągnięto koronę z głowy. Real idący jak burza przez kolejne rundy Primera Division, tym razem został zatrzymany przez zespół, który bronił się przed spadkiem do niższej ligi. Mowa tu o FC Valenci, która pokonała Królewskich 2:1.
Nic nie zapowiadało sensacji. Trener Realu, Zidane zaufał rozsądkowi i nie wprowadził żadnych większych zmian w składzie zespołu. W podstawowej jedenastce znaleźli się: Keylor Navas, Dani Carvajal, Sergio Ramos, Raphael Varane, Marcelo, Casemiro, Toni Kroos, Luka Modrić , James Rodriguez, Karim Benzema, Cristiano Ronaldo. Był to skład już sprawdzony w poprzednich meczach Ligi Mistrzów. Niestety zasada mówiąca o tym, że zwycięskiej drużyny się nie zmienia, tutaj nie zdała egzaminu.
Real od początku spotkania popełniał kardynalne błędy w obronie. Winowajca utraty pierwszej bramki był Raphael Varane. W 5’ minucie spotkania niedaleko pola karnego zlekceważył Simona Zazę, który szybkim obrotem ciała znalazł się w idealnej pozycji do strzału. Jego celny strzał w okienko zamienił się na bramkowa przewagę. Po tym incydencie Real chciał szybko dojść do wyrównania i rzucił się do ataku pozycyjnego. Można by rzec, że piłkarze Valenci tylko na to czekali. Królewscy zostawili wówczas zbyt duże luki w linii pomocy, co ułatwiało rozegranie kontry. I tak tez się stało w 9’ minucie spotkania. Bohaterem 2 gola był Chilijczyk, Fabian Orellana.
Przed końcem pierwszej połowy Real raz jeszcze wyprowadził atak, tym razem z lepszym efektem końcowym. Akcję główkową zakończył Ronaldo, tym samym dając nadzieję na wygraną. Tak się jednak nie stało. W drugiej połowie nie padły żadne bramki i 3 punkty zgarnęła Valencia.