Najtrudniejszy moment w karierze Artura Szpilki. Po porażce z Adamem Kownackim Szpila musi podjąć decyzje dotyczące swojej kariery.

Nokaut w czwartej rundzie pojedynku podczas sobotniej gali w Nowym Jorku sprawił, że Artur Szpilka znalazł się na zakręcie swojej kariery. Jeszcze przed rozpoczęciem walki uważał, że Kownacki to pięściarz, z którym na pewno wygra, ponieważ znajduje się o poziom niżej bokserskiego rzemiosła. Co będzie z przyszłością 28-letniego boksera pochodzącego z Wieliczki? Opcji jest z pewnością kilka.
Szpilka legitymuje się bilansem dwudziestu zwycięskich pojedynków, z których piętnaście zakończył przez nokaut. Ciążą jednak na jego dorobku trzy porażki. Zanosi się na koniec amerykańskiego snu i konieczność powrotu na ring w Polsce. W ojczyźnie do wyrównania są porachunki z dwoma pięściarzami. Jednym z nich jest Krzysztof Zimnoch, który czeka na pojedynek ze Szpilką od lutego 2013 roku. Kolejna z opcji to stanięcie do walki z Krzysztofem Włodarczykiem. Spór między tymi dwoma zawodnikami trwał od 2015 roku, kiedy na sali treningowej doszło do otwartej walki.

Jeśli żadna z tych opcji nie dojdzie do skutku, to zawsze pozostaje „plan B”, czyli zmiana kategorii wagowej na niższą. Szpilka już walczył na ringu z lżejszymi przeciwnikami podczas swojej kariery juniorskiej. Przejście do królewskiej wagi miało miejsce po odsiadce wyroku w zakładzie karnym. Do osiągnięcia limitu wagi obowiązującej w dywizji cruiser brakuje mu 11,4 kg. Podczas walki z Kownackim ważył dokładnie 102,1 kg. Przy odpowiedniej suplementacji i diecie zejście w krótkim czasie z wagi w jego przypadku jest całkiem możliwe. Pojawiają się głosy, że Szpilka powinien zmienić trenera oraz otoczenie. Jednak decyzję Szpili odnośnie odbudowania swojej pozycji w boksie poznamy w najbliższych dniach, bo tylko on może zadecydować o swoim dalszym losie.