Zaktualizowano dnia 16 kwietnia 2021
Po dwóch latach spędzonych w Get Well Toruń Greg Hancock postanowił rozstać się z klubem. Podjął także decyzję o rezygnacji ze startów z PGE Ekstraligi. W 2018 roku chciałby poświęcić się jeździe w klubach z innych lig. Uważa, że nadeszła najwyższa pora na ograniczenie swoich występów do startów w cyklu Grand Prix, oczywiście jeśli otrzyma dziką kartę i w Dackarnie.
W Polsce ścigał się od 1992 roku i tylko w 1995 roku zabrakło go w stawce żużlowców jeżdżących na polskich owalach. Bronił barw następujących drużyn Unii Leszno, Startu Gniezno, WTS-u Wrocław, Wybrzeża Gdańsk, Włókniarza Częstochowa, Falubazu Zielona Góra, Unii Tarnów, Polonii Bydgoszcz, Stali Rzeszów i przez ostatnie sezony dla Get Well Toruń.
Zawodnik liczący już czterdzieści siedem lat zapowiedział, że po 31 października ujawni dokładne plany na przyszły sezon. Tegoroczne starty musiał zakończyć już w lipcu, kiedy to doznał kontuzji barku spadając ze schodów. Mimo przedwczesnego zakończenia sezonu zdobywał średnio 2,240 punktu na bieg, co dało mu drugie miejsce w ogólnej klasyfikacji żużlowców jeżdżących w PGE Ekstralidze.
Zdaniem specjalistów rezygnacja Hancocka ze startów w najwyższej klasie rozgrywkowej żużla w Polsce to strata dla całej ligi, ponieważ kurczy się pula klasowych żużlowców. Amerykanin miał ofertę od Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra, ale postanowił ją odrzucić. Z kolei prezes Cash Broker Stali Gorzów – Ireneusz Maciej Zmora jest przekonany, że Hancock wróci do rozmów z polskimi klubami dotyczącymi kontraktu. Na wiosnę jest przewidywane jeszcze jedno okienko transferowe, a całkiem możliwe, że Amerykanin po prostu oczekuje na wyższe oferty.