Albańskie rampampam kontra litewskie stejki? Robert Burneika nie przekreśla MMA.

Robert Burneika w trakcie goszczenia w jednym z programów telewizyjnych wyjawił kilka ciekawych smaczków na temat jego przyszłości. Potwierdził, że zabawa z MMA nie skończyła się jeszcze dla niego. Istnieje szansa, że ponownie zobaczymy jego wielkie bicepsy w akcji.
W „Pytowy Janusz” wspomniał o rozmowach prowadzonych ze sztabem menegerskim Pawła „Popka” Mikołajewa. Starcie rapera z hardkorowym koksem stało się sprawą otwartą.

Burneika nie odrzuca możliwości zmierzenia się z samozwańczym królem Albanii. Jeśli dojdzie do porozumienia pomiędzy „sportowcami”, pozostanie tylko kwestia organizatora, który oficjalnie zakontraktuje walkę. Ze względu na zobowiązania Popka, tylko jedna organizacja może udzielić im błogosławieństwa. Popek po powrocie do Polski podpisał umowę z KSW na (rzekomo) 4 walki w ustalonym terminie czasu. Jedną ma już za sobą i w żaden sposób nie pchnęła jego kariery sportowej do przodu. Wówczas otrzymał konkretne bęcki od Mariusza Pudzianowskiego, ale w ten sam dzień zapowiedział, że wróci jeszcze do klatki.
Okazja do tego właśnie się nadarzyła wraz z rozpoczęciem rozmów z polskim raperem. Czy Robert Burneika jest odpowiednim rywalem dla Popka? Tutaj można trochę polemizować. Nie można mu zarzucić braku siły, bowiem na co dzień Burneika przerzuca masy kilogramów na siłowni. Ponadto brał już udział w dwóch walkach MMA, które zwyciężył. Aczkolwiek jego poprzedni przeciwnicy nie byli z najwyższej półki. Nijak jego walki miały się do wartości sportowej. Więcej było w tym cyrku i medialnego poruszenia. I tak też tym razem może zakończyć się historia Burneiki z Popkiem.