Zaktualizowano dnia 16 kwietnia 2021
W ćwierćfinale Ligi Mistrzów spotkali się mistrzowie swoich lig. Bayern Monachium w meczu rewanżowym z Realem Madryt musiał odrobić 2 bramki, by przejść do dalszej fazy turnieju. Tak się jednak nie stało. Nawet powrót na boisko Roberta Lewandowskiego nie pomógł na tyle, by pokonać rywali.
Koledzy z zespołu liczyli na kreatywność polskiego snajpera, a przede wszystkim na jego meczową dyspozycję. Po złapanej kontuzji barku w pierwszym spotkaniu z Królewskimi nie mógł wystąpić, toteż istniało ryzyko, że nie będzie w stanie wyjść na murawę również podczas meczu rewanżowego. Na szczęście sztab medyczny postawił na nogi Lewandowskiego, by ten mógł zmotywować cały zespół do osiągnięcia zwycięstwa. To dzięki niemu Bayern wywalczył dogrywkę po 90 minutach meczu. Jedyny gol w regulaminowym czasie padł z nogi Polaka z oddanego rzutu karnego.
Był to już 40 gol zdobyty przez niego w trakcie wszystkich występów w LM. Ponadto ustanowił nowy rekord bramek strzelonych Realowi Madryt. Piłkarz po udanym wykonaniu karnego na koncie zanotował 6 goli i stał się piłkarzem z największą liczbą indywidualnych bramek podyktowanych Królewskim w całej historii piłki nożnej.
Aczkolwiek ustanowiony rekord pomógł tylko dotrwać do dogrywki. Później było już znacznie gorzej. Piłkarze Realu Madryt postanowili nie kusić znów losu i przejęli inicjatywę. W ciągu kolejnych 30 minut strzelili 3 gole i zagwarantowali sobie udział w półfinale Ligi Mistrzów.