Zaktualizowano dnia 16 kwietnia 2021
Inaczej niż pechem nazwać tego nie można. Robert Kubica odnoszący sukcesy w F1 w latach 2006/2010 zmuszony był do odstawienia swojego ulubionego pojazdu z powodu feralnego wypadku podczas wyścigu innej dywizji w Ronde di Andora. Niezobowiązująca przygoda zakończyła się tragicznie. W wyniku wypadku na trasie, doznał poważnych obrażeń prawej nogi (w szczególności kości piszczelowej) i ręki od wysokości łokcia aż do palców dłoni. Po tym jak udało się wyciągnąć Kubicę z samochodu, ze względu na wewnętrzny krwotok wymagał natychmiastowej operacji. Ponadto stwierdzono inne rozległe obrażenia, w tym liczne złamania. Werdykt lekarzy w stosunku do stanu zdrowia polskiego kierowcy nie napawał optymizmem. Mimo wszystko po wielogodzinnych operacjach udało się postawić Kubicę na nogi.
Po tym nieszczęsnym wydarzeniu Kubica bardzo długo przymierzał się do ponownego wskoczenia za kierownicę. Rehabilitacje choć pomogły mu przywrócić sprawność w prawej dłoni, jednakże nie odzyskał pełnej dynamiki ruchu, która odgrywa ważną rolę w trakcie prowadzenia bolidu przy dużych prędkościach. Wada dłoni nie powstrzymała go przed powrotem do ulubionego zajęcia. Póki co do bolidu jeszcze nie wrócił, ale sukcesywnie do tego dąży. Brał udział w wyścigach WRC, WRC2 i WEC, i należy podkreślić, że mimo przeciwności losu oraz ograniczeń zdrowotnych, całkiem dobrze radzi sobie za kółkiem. Ostatnio w udzielanych wywiadach przyznał, że marzy o tym, by raz jeszcze zasiąść za kierownicą bolidu. Otrzymywał już wcześniej propozycje przetestowania nowych pojazdów, ale stanowczo odmawiał przez wzgląd na stan swojej ręki. Teraz czuje się o wiele lepiej, pewniejszy swoich umiejętności, i czeka na nadarzającą się okazję do testów samochodu F1.