Gol, gol, gol, przeżyjmy to jeszcze raz

„To wrzawa na trybunach, niepewność ścierająca się ze strachem. To wymalowane twarze, wyczekujące marginalnych emocji. Wśród nich pełne skupienie na 22 zawodnikach i niewielkiej piłce. Jeden strzał w kierunki bramki potrafiący wyrwać z ust tysięcy słowo gol”. Tak można wyrazić siłę jaka drzemie w tym sporcie. Piłka nożna oddziałuje na mężczyzn jak narkotyk, któremu ciężko się przeciwstawić.

Dlaczego spośród wszystkich dyscyplin akurat ta skrada najwięcej serc kibiców? Odpowiedź nie będzie jednoznaczna, gdyż podobnych emocji możemy szukać w transmisji meczu NBA, Wielkiego Szlemu, czy turnieju Czterech Skoczni. Każdy sport jest na swój sposób nieprzewidywalny, ale w tym tkwi chyba sedno sprawy. W sportach drużynowych, gdzie oprócz umiejętności fizycznych zawodników dużą rolę odgrywa czynnik niezależny od nich (czyt. piłka) wzrasta uczucie niepokoju.

Statystyki mówią same za siebie. Co czwarty/piąty mężczyzna jest wstanie zapomnieć o randce, pogrzebie czy kolacji byle móc obejrzeć mecz Ligi Mistrzów. Piłka nożna i jej przeżywanie są pierwotną potrzebą wynikającą z pasji do sportu, z kontaktów międzyludzkich oraz potrzeby wzięcia udziału w swoistym polowaniu. Zgadza się w polowaniu, gdyż sens piłki nożnej sięga dalszych czasów niż narodziny Jezusa. Kilkadziesiąt tysięcy lat temu mężczyźni gromadnie udawali się na polowania w czasie, gdy ich kobiety w jaskini urządzały kuchenne rewolucje. Upolowane zdobycze były niczym zwycięstwem, upragnionym pucharem UEFA. Rytuał łowiecki uległ przekształceniu, ale pozostały w nas dawne instynkty. Współczesne realia są nieco inne z tego względu miast wyruszać w trasę za mamutami, siedzimy przed telewizorem, udajemy się na stadiony. Podczas kibicowania odczuwamy przyjemny dopływ adrenaliny i w towarzystwie mniej lub bardziej znanych osób uwalniamy swoje najskrytsze emocje.