Portugalska gorąca krew

Jose Mourinho to człowiek nietuzinkowy. Przez wielu uznawany za najlepszego trenera w historii piłki nożnej. Gwoli przypomnienia, dwukrotnie wygrał puchar Ligi Mistrzów z FC Porto oraz Inter Mediolanem. Z każdą drużyną jaką miał podpisany kontrakt menadżerski zdobył puchar kraju. Dochodzą do tego jeszcze Superpuchary i nagrody indywidualne, m.in. Trenera Roku według UEFA, Człowieka Roku. Przez światową federację piłki nożnej został wyróżniony Złotą Piłką dla Najlepszego Trenera Świata 2010 roku. Jest światowej klasy trenerem o tak bogatym dorobku zawodowym, że mogli by mu pozazdrościć nawet szkoleniowcy z najbardziej uznanych zespołów piłkarskich.

Jak udało mu się to wszystko osiągnąć? Nie było żadnych zaklęć bądź proroctw. Na swoją renomę zasłużyć ciężką pracą, z której aż do dzisiaj czerpie samą satysfakcję. Jego konikiem jest organizacja pracy. Uważa bowiem, że bez przygotowania, scenariusza przyszłych decyzji, jego taktyka działania spaliłaby się na panewce.
Jego atutem jest to, że już w latach młodości interesował się piłką nożną. W latach 80’ występował w klubowych barwach Portugalii. Nie odnotował tam większych zwycięstw, przez co jego kariera futbolowa zakończyła się bez większego rozgłosu. Jak do dzisiaj wspomina, była to jego najlepsza życiowa decyzja, gdyż niedługo po tym rozpoczął swoją karierę trenerską. Przez kilkanaście lat pracował jako asystent trenera. W tym czasie nabierał doświadczenia, poznawał arkana menadżerskie. Uczył się od lepszych.

Z przeciętnej skały ukuł monumentalny pomnik, któremu teraz wznoszą brawa i zazdroszczą talentu. Jego gwiazda w końcu rozbłysła, ale sława nie uderzyła mu do głowy. Jest tym samym człowiekiem, tylko w droższym płaszczu. Jak sam powtarza nie osiągnąłby tak spektakularnego awansu w swojej karierze bez wsparcia rodziny. Jest dla niego wszystkim. Jako jednemu z nielicznych udało mu się zrównoważyć czas poświęcany pracy zawodowej i domowym przyjemnościom. Może właśnie w tym tkwi wielki sekret człowieka sukcesu.