Kamerun remisuje z Australią w Pucharze konfederacji. Obie piłkarskie ekipy spotkały się ze sobą pierwszy raz w historii

Przed drugą kolejką zmagań w Grupie B Pucharu Konfederacji 2017, rozgrywanego na rosyjskich boiskach, wiadomo było jedno: żadna z mierzących się na Stadionie Kriestowskim w Petersburgu ekip nie mogła pozwolić sobie na porażkę. W pierwszych meczach, zarówno Kameruńczycy, jak i Australijczycy, solidarnie przegrali. Team z Afryki, pomimo ambitnej gry, przegrał z Chile 0:2, natomiast Australia, choć wysoko postawiła poprzeczkę aktualnym mistrzom świata Niemcom, poległa w stosunku 2:3. Kolejna porażka w przypadku obydwu drużyn oznaczała formalne pożegnanie się z turniejem.

Przed spotkaniem trudno było wskazać faworyta i te przewidywania znalazły odzwierciedlenie w przebiegu meczu. Obie drużyny prezentowały zbliżony poziom, stwarzając podobną ilość sytuacji bramkowych. Przewagę w posiadaniu piłki mieli Australijczycy, jednak nieznacznie lepszymi statystykami w atakach na bramkę przeciwnika mogli pochwalić się Kameruńczycy. Kiedy wydawało się, że serbski arbiter Milorad Mazić zakończy pierwszą część spotkania bezbramkowym remisem, świetną akcję zaprezentowała dwójka afrykańskich graczy. Doskonałym, kilkudziesięciometrowym podaniem z własnej połowy boiska popisał się Ngadeu-Ngadjui, a wychodzący na czystą pozycją Zambo Anguissa bez przyjęcia futbolówki przelobował ją nad interweniującym na przedpolu australijskim golkiperem. Dzięki tej sytuacji pierwsza część gry zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem Kameruńczyków.

Początek drugiej części spotkania to ataki Australijczyków, które przyniosły efekt w 60. minucie. Faulowany w polu karnym Kamerunu Alex Gersbach sprokurował rzut karny, który na bramkę zamienił Mark Milligan. Dalsza faza meczu to ataki zarówno jednej, jak i drugiej strony, jednak nie przyniosły one efektów w postaci kolejnych goli. Ostatecznie drużyny, które zagrały ze sobą pierwszy raz w historii, podzieliły się punktami.