Khalidov wygrał w 21 sekund. Jak szybko wszedł do oktagonu, tak szybko z niego wyszedł.

Mamed Khalidov od maja 2015 roku przebywał na sportowej emeryturze. Jak tłumaczył potrzebował tej przerwy, aby odzyskać głód walki. Po kontrowersyjnej decyzji sędziów w walce z Azizem Karaoglu, nieznacznie osłabł dla niego doping ze strony polskich kibiców, ale wszystko wskazuje na to, że po rocznej przerwie wróci do MMA z dużym tąpnięciem. Świadczy o tym jego niedawna walka z Lukiem Barnattem.

Organizatorem walki nie była tym razem organizacja KSW, a rosyjski jej odpowiednik ABC. Niniejszy pojedynek miał miejsce w 11 marca na angielskiej ziemi. Nawet po tamtej stronie Europy Khalidov jest marką niezwykle rozpoznawalną, toteż trybuny zajęte by do ostatnich miejsc. Na walkę Czeczena z Polskim paszportem musieliśmy trochę poczekać. Przed nim mierzyli się między innymi: Andy DeVent i Danny Mitchell, Murad Kalamov i Niko Gjoka, Ali Bagov, Bubba Jenkins, Batraz Agnaev i Max Nunes, Dean Garnett i Michael Tobin, Aslambek Saidov i Ion Pascu. Kiedy w końcu Mamed stanął na środku klatki nie wiedzieliśmy, czego możemy się od niego spodziewać. Szybko jednak wszelkie wątpliwości rozwiały pierwsze zadane przeciwnikowi ciosy. Barnatt zaczął energicznie i jako pierwszy zaatakował nieśmiałymi kopnięciami Khalidova. Ten jednak jak po odpaleniu silnika ruszył na Barnatta na najwyższym biegu. Kilkoma precyzyjnymi ciosami zniszczył gardę Anglika i przecierał rękawicami po jego twarzy. Chwilę później do akcji musiał wkroczyć sędzia by przerwać jednostronny pojedynek.

Mamed Khalidov zdaje się być przygotowany na walkę o tytuł mistrza KSW z Borysem Mańkowskim. Już teraz można obstawiać w ciemno, że to będzie jedna z najciekawszych walk KSW 39.