Zaktualizowano dnia 14 kwietnia 2021
Agnieszka Radwańska przeszła do kolejnej rundy turnieju WTA w Shenzhen. W drodze do ćwierćfinału, najpierw zmierzyła się z Chinką Ying-Ying Duan, pokonując ją w 3 setach, a w 2. rundzie zwyciężyła z reprezentantką Rumunii, Soraną Cirsteą.
Forma Radwańskiej jest niezwykle chaotyczna. Raz jest lotna i pełna pasji, a innym razem pozostawia wiele do życzenia. Choć należy do grona najlepszych tenisistek nie tylko w Polsce, ale i za granicą, aczkolwiek dosyć często traci animusz w dalszej fazie turniejów, jak to miało miejsce podczas turniejów w Tokio oraz w zawodach rozgrywanych w Cincinnati. W przypadku obydwu startów, z niewielkimi problemami dotarła kolejno do półfinału oraz 4 rundy, gdzie spotkała się z gorszymi od siebie przeciwniczkami, a jednak nie sprostała wyzwaniu. Podobny scenariusz i w tym turnieju nie jest wykluczony.
Już w pierwszym meczu turnieju WTA, męczyła się z Chinką, którą rozbiła dopiero w 3 secie. Duan klasyfikowana o 100 miejsc dalej niż Radwańska potrafiła nawiązać równą walkę z Polką. W połowie 3 seta Radwańska doznała kontuzji prawej ręki, co mogło nieznacznie wpłynąć na przebieg meczu. Bardziej prawdopodobne jest jednak to, że Duan grając mniej technicznie, a bardziej siłowo, zmusiła Radwańska do większego wysiłku.
Mecz z Cirsteą zakończył się o wiele szybciej. Radwańska bez stresu pokonała Rumunkę 6:0, 6:3. Mogła pochwalić się dobrymi serwisami i skuteczną obroną. Na wynik meczu wpłynęły również błędy popełniane przez rywalkę, które Radwańska z przyjemnością wykorzystywała. Dosłownie na chwilę, na początku drugiego seta, serce zabiło mocniej, gdy Polka przegrała 3 gemy, ale prędko odzyskała kontrolę i ostatecznie awansowała do ćwierćfinału.