Mecz, który przeszedł do historii. Królewscy zremisowali z Legionistami.

Na warszawskim stadionie 2 listopada, Legia starła się w meczu z obrońcą tytułu Ligii Mistrzów, Realem Madryt. Nie spodziewano się czegokolwiek, bowiem poprzednie spotkanie zakończyło się druzgocącą porażką polskiego klubu, aż 5:1. Nie da się ukryć, że Real przewyższa o kilka klas swojego grupowego rywala, jednak nie można oceniać książki po jej okładce. I słusznie, ponieważ mecz zakończył się historycznym remisem 3:3. Legia przerwała złą passę spotkań polskich klubów z Królewskimi. To, co było niemożliwe, okazało się całkiem osiągalne. Legia Warszawa wspięła się na wyżyny swoich umiejętności. Jak równy z równym walczyła o piłkę, nie zważając na renomę piłkarzy z przeciwnej drużyny. Co więcej, do 83 minuty meczu Legioniści utrzymywali wynik przeważający na ich korzyść. Do pełnego zwycięstwa zabrakło kilku minut i odrobiny szczęścia. Choć pierwsze kilkadziesiąt minut należało do Realu, nasi potrafili otrząsnąć się i ruszyć do ataku. Gdy na liczniku pojawiło się 2:0, Legia zaczęła napierać na bramkę przeciwników, czego finałem było oddanie 3 celnych strzałów i zdobycie wymarzonego punktu w tabeli grupowej.

Aktualnie Legia znajduje się na ostatnim 4 miejscu w grupie F i wyprzedza ją Borussia Dortmund, Real Madryt oraz Sporting Lizbona. Mimo wszystko piłkarze i trener Legii, Jacek Magiera nie muszą ze wstydu chować głów do piachu. Jest jeszcze nadzieja na przedostanie się do 1/16 finałów LM. Polski klub w kolejnym meczu musi pokonać Lizbonę. Dzięki zdobyciu 3 punktów za zwycięstwo przeskoczyłaby na przedostanie miejsce gwarantujące awans do kolejnej fazy Ligi Mistrzów.