W przerwie na jedzenie. Zdrowe pomysły na śniadanie.

Tym razem na muszkę weźmiemy spożywanie posiłków w pracy. Jak myślicie, co robi przeciętny Kowalski w trakcie zbawiennej przerwy? Jaką ma dietetyczną taktykę? Powiedzmy sobie głośno, że prawda jest okrutna. Jemy całkiem sporo, byle zapełnić żołądek na jak najdłużej. Jeśli kiszki grają marsza to cóż, na ruszt wrzucamy praktycznie wszystko. Słodkie bułki, słodycze, napoje o nazwach tak egzotycznych, jak wiele z wysp na południowym Pacyfiku. Jedyne co w tym dobrego, to fakt, że w ogóle coś jemy. Szkoda tylko, że zamiast sprawić sobie przyjemność, niszczymy swój organizm. Błędem jest to, że drugie śniadanie w większości przypadków składa się z milionów węglowodanów, które raz połknięte z łatwością zamieniają się w tłustą papkę. Natychmiastowy przypływ energii to efekt krótkoterminowy. Po 30 minutach pozostanie tylko znużenie. Występuje więc swoisty konflikt, bowiem przerwa ma służyć za moment, kiedy możemy podładować baterię na kilka kolejnych godzin pracy. Jest to postępowanie bezpodstawne. Skąd wynika ta niesubordynacja wobec naszego żołądka? Chcemy zjeść szybko i zyskać minuty na to, żeby napisać sms-a, zadzwonić do znajomych lub sięgnąć za gazetę. Czas zmienić swoje nawyki, gdyż jutrzejszego dnia w twojej gazecie pojawi się nagłówek traktujący o chorobach i niezdrowym odżywianiu, a ty będziesz gwiazdą niepochlebnego artykułu.

Kłamstwem jest to, że dieta ma być surowa i radykalna wobec praktykujących. Im częściej twój talerz wypełniony jest nowościami, tym lepiej. Pamiętaj tylko, by skupić się na zdrowych produktach. Owoce, warzywa, chleb pełnoziarnisty, kiełki, serki wiejskie – można wymieniać bez liku. Zwracaj uwagę na to, co ląduje na dnie twojego żołądka, a dzięki temu zyskasz nie tylko rozwiązanie na głód, ale również wzrośnie twoja wydajność i kondycja ciała.