Wielka Brytania najlepsza w drugim półfinale Drużynowego Pucharu Świata. Mimo braku Taia Woffindena Brytyjczycy okazali się najlepsi w Kings Lynn.

Największa brytyjska gwiazda żużla niedawno zakończyła reprezentacyjną karierę. Możliwe, że to podziałało mobilizująco na pozostałych członków drużyny. Znali najlepiej tor na swojej ziemi, nawet Australijczycy musieli uznać wyższość gospodarzy.

Pierwsze pięć wyścigów kończyło się zwycięstwem brytyjskich żużlowców. Rozmiary zwycięstwa Brytyjczyków nie były może niespodzianką, ale z pewnością sporym zaskoczeniem. Faworyzowani Australijczycy tego dnia byli tylko tłem. Nie można nic zarzucić jedynie Chrisowi Holderowi, który jako jedyny z kraju Oceanii był sobą. Nie można też nic zarzucić Troyowi Bachelorowi, ale brakowało mu błysku. Ewidentnie widoczny był brak Jasona Doyle’a, zastąpił go Maxie Fricke. Indywidualny Mistrz Świata Juniorów odstawał od starszych rywali.

Drużyna Stanów Zjednoczonych nie zachwycała wynikami, ale zaangażowaniem. Nawet po upadku podnosili motocykl i dojeżdżali do linii mety. Starczyło tylko na trzecie miejsce, ale gwarantujące jazdę w zawodach barażowych. Najsłabsi okazali się Czesi, którzy nawet przy absencji Grega Hanckocka nie potrafili poradzić sobie z ambitnymi Amerykanami. Zaskakująca była tego dnia słaba dyspozycja Vaclava Milika. Lider czeskiej ekipy totalnie gubił się na torze i jechał podobnie jak jego koledzy z drużyny bardzo niedbale. Zawiódł nawet menadżer czeskiej drużyny, który w zdecydowanie lepszym momencie mógł skorzystać z użycia jokera. Niepewny tego dnia Milik nie wygrał 15. biegu i tym sposobem zaprzepaścił możliwość zakwalifikowania swojego kraju do zawodów barażowych.
Kolejny półfinał odbędzie się w szwedzkim Vasterviku, a tam pojadą żużlowcy reprezentujący kraje takie jak Szwecja, Dania, Rosja oraz Łotysze.