Zakwasy wrogiem publicznym. Jak sobie radzić z bólami mięśni?

W karierze każdego sportowca przewija się wiele przeszkód. Kontuzje, urazy, czy psychiczna niemoc to nie sprawy dla reportera, a regularne problemy, z którymi spotykamy się częściej niż byśmy chcieli. Pewnych rzeczy nie da się po prostu przeskoczyć, można jednak sprawić by choć jedna z tych mniej przyjemnych rzeczy zniknęła na dobre.

Szczególnie powinni zainteresować się tym początkujący sportowcy, którzy z aktywnością nie są zbytnio zbratani. Przygoda na siłowni w większości takich osób kończy się, rzec by można traumatycznie. Z wielu względów ból mięśni i stawów to typowa norma, a raczej swoisty haracz, który mimowolnie trzeba zapłacić.

Chyba nie ma takiej osoby, która nie doświadczyła w swojej historii treningów zakwasów mięśni. Te, jak żadne inne fizyczne ograniczenia potrafią zniechęcić do ponownego chwycenia za hantle. Wypróbowano już na nie wiele sposobów. Mniejsze ciężary, krótsze treningi, ćwiczenia na własnym ciężarze ciała. Mistrzom kulturystyki i fitnessu nie brak pomysłów. Jednak wszystko to było na nic, gdyż mięśnie po dłuższym zastaniu, buntowały się przeciwko jakiejkolwiek pracy. „Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie” – głosi hasło wywieszone na siłowni dla nowo przybyłych. Nie bierzcie go zbytnio do serca, bowiem istnieje metoda by zniwelować objawy po-treningowe. Następnym razem swoje ćwiczenia siłowe, wyciskanie na ławeczce, rozpiętki, czy na bramce z wyciągiem, połącz z treningiem cardio. Pamiętaj tylko o tym, by uzupełniały plan treningu, a nie były celem samym w sobie. W przerwie na kolejną serię wyciskania, zrób sobie szybką przebieżkę na bieżni, najlepiej sprint albo siadaj na rowerek. Kilka minut i masz problem z głowy. Ćwiczenia cardio przyspieszają bowiem regenerację mięśni, dzięki czemu dzień po wyczerpującym treningu twoje mięśnie poczują się jak nowo narodzone.