Ostra dieta. Kapsaicyna jest tak dobra, że powinno się ją opatentować.

Żołądek to taki kumpel po fachu. Nie powie ci, co masz robić, ale daj mu odpowiednie narzędzia, a zadba o twoją hydraulikę ciała. Pamiętaj o tym, by obdarowywać go wszystkim co najlepsze. Dobrze traktowany zacznie pracować niczym górnicy. Umorusany tłuszczem, białkiem i węglowodanami będzie zamieniał jedzenie w energię, bez której daleko nie zajedziesz.

Dieta cud to temat rzeka. Specjaliści żywienia zabijają się o pas mistrzowski udowadniając swoje racje. Każdy ci powie, że bilans jest najważniejszy. Przede wszystkim dla sportowców, którzy działają według ustalonych rygorów. Efekty jak widać nie są zmienną przypadku. Pomówmy jednak nie o tym, czego nie ruszać, a o tym, co od czasu do czasu powinno trafić do twojego zapracowanego brzucha. Kapsaicyna będzie bohaterem dnia. To właśnie ona sprawia, że palimy się nie tylko ze wstydu, ale z prawdziwego piekła smaku. Choć o smaku za wiele tu powiedzieć nie można, bowiem pod tym względem jest obojętna, ale jest tak ostra, że nie sposób o niej szybko zapomnieć.

Kapsaicyna zawiera się w ostrych papryczkach. Gdy wyląduje na języku zaczyna się istna walka o przetrwanie kubków smakowych. Wywołane pieczenie z pewnością nie należy do ziemskich przyjemności, aczkolwiek oferuje wiele dobrego dla naszego organizmu. Spożywanie ostrych papryczek poprawia nastrój, wspomaga trawienie. Są bezcennym przyjacielem w boju ze zmutowanymi komórkami rakotwórczymi. Aż dziw, że jeszcze w aptece nie sprzedają tego na kilogramy. Na koniec najlepsze – często spożywana kapsaicyna ułatwia chudnięcie. Nieznośne kilogramy tłuszczu, jak za sprawą magicznej pikantnej różdżki opuszczają swoich właścicieli. Jest to naturalny suplement diety, którego goszczenie na wspólnym stole powinno być rzeczą obowiązkową.