Jak jeść by nie przytyć? Jedz mało, ale często.

Żywieniowe przyzwyczajenia nie są wcale złe. Odpowiednio zaplanowany jadłospis zastąpi ci specjalistów od dietetyki. Mając na uwadze współczynnik dostarczanych kalorii i ich efektywne spalanie w trakcie oraz po treningu, należy dodatkowo uwzględnić ilość zjadanych w ciągu dnia wszystkich posiłków. Załóżmy, że twój wskaźnik masy ciała oscyluje w dolnej granicy normy lub gdzieś na krawędzi lekkiej nadwagi. Jeśli uprawiasz sport to jeszcze pół biedy. Zdążysz nadrobić zaległości i wyrównasz granicę metabolicznego błędu. Co jednak, gdy twoje buty do treningu od dawna nie poczuły ciepła twoich nóg? O ile sama upartość do ćwiczeń za wiele nie zdziała, to w przypadku planu dietetycznego masz szansę utrzymać aktualną wagę bądź odciążyć łazienkowy miernik o kilka przedziałków.

Poczynając od tego, by nigdy nie opuszczać swojej kolejki jedzenia. Kiedy dostajesz sygnał musisz reagować niczym pogotowie ratunkowe. Żołądek nie lubi czekać, tak więc aplikujesz potrzebną dawkę i bez przerwy wyglądasz kolejnych oznak głodu. W momencie karmienia licz się nie tyle z kaloriami, co z wielkością porcji. Główny narząd trawienia jest dosyć rozciągliwy, ale nie nadużywaj jego elastyczności. Równie istotne jest trzymanie się pory spożywania posiłków. Klasyczny podział na śniadanie, obiad i kolacje należy uzupełnić o przynajmniej 2-3 kuchenne epizody. Jednorazowe opychanie się ziści się bólem brzucha, zmęczeniem materiału oraz natychmiastową potrzebą ugoszczenia w progach łóżka. Jeśli chodzi o jedzenie to pamiętaj o metodach dawkowania. Na węglowodany, białko oraz tłuszcze jest czas i miejsce. To, jak rozegrasz swoją partię, zweryfikuje twoja waga. Staraj się nie oszukiwać własnego pragnienia, a wygrasz znacznie więcej niż dobre samopoczucie.