Polacy obronili tytuł mistrzów świata! Reprezentacja Polski na żużlu zdobyła tytuł Drużynowego Pucharu Świata drugi raz z rzędu.

Drużyna w składzie: Patryk Dudek, Maciej Janowski, Piotr Pawlicki i Bartosz Zmarzlik nie dała najmniejszych szans pozostałym ekipom występującym w finale rozgrywanym na torze Alfreda Smoczyka w Lesznie. Biało-czerwoni byli zdecydowanymi faworytami finału. Po pierwsze na wczesnym etapie rozgrywek odpadła drużyna Danii, która przeżywa wielki kryzys. Po drugie w barażu przepadła ekipa Australijczyków, która była wymieniana w roli faworytów do tytułu.

Atut własnego stadionu i komplet publiczności na trybunach, to musiało się udać! Największe aspiracje żeby popsuć nastrój Polakom mieli Szwedzi, którzy po pierwszej serii startów nieznacznie przegrywali z naszą drużyną. Pozostałe dwie ekipy – Rosja i Wielka Brytania odstawały i niemalże od początku zawodów toczyły walkę o trzecie miejsce. Brytyjczycy nie wygrali żadnego wyścigu, a Rosja nie istniałaby bez Emila Sajfutdinowa. Za jego sprawą Sborna zdobyła brązowy medal.
Polacy świetnie zaczęli swoją jazdę, bo od dwóch pierwszych biegowych zwycięstw. Później do głosu doszli Szwedzi. Jednak w drugiej serii startów komplet zwycięstw odnieśli nasi reprezentanci i przewaga nad Skandynawami była już bezpieczna. Wydawało się, że nikt już nie zagrozi drużynie Marka Cieślaka, ale znowu poderwali się Szwedzi i postraszyli naszych reprezentantów. Lindbaeck świetnie wykorzystał jokera, a Polacy w trzeciej serii biegów nie wygrali żadnego wyścigu. Wynik wynosił 30:28 dla Biało-Czerwonych.

Polacy za sprawą Zmarzlika, Pawlickiego i Janowskiego odżyli i ustanowili sześciopunktową przewagę. Po 18 biegu za sprawą zwycięstwa tego ostatniego już nic nie mogło odebrać nam mistrzostwa. To trzynaste mistrzostwo świata dla Polski i ósme w tym tysiącleciu. Dominujemy w świecie „czarnego sportu”, aby przewodzić w światowej klasyfikacji brakuje nam już tylko dwóch triumfów, aby przeskoczyć Duńczyków.