Zaktualizowano dnia 27 kwietnia 2021
Z 12 na 13 listopada podczas gali UFC odbyła się walka Joanny Jędrzejczak z Karoliną Kowalkiewicz o mistrzowski pas wagi słomkowej. Na okres kilkudziesięciu minut zawładnęły całym audytorium zgromadzonym w Madison Square Garden. Walka była niezwykle zacięta i do ostatniego gongu dynamiczna oraz bogata w wyprowadzane ciosy przez obydwie zawodniczki. Walkę docenili kibice, a także sam prezes federacji UFC, Dan White, który nie wyklucza zorganizowania przyszłego rewanżu.
Kowalkiewicz, jako pretendentka do tytułu mistrzowskiego miała przed sobą nie lada wyzwanie, bowiem jej przeciwniczka nie przegrała dotychczas żadnej walki. Obrończyni tytułu, przez wielu uważana jest za zawodniczkę kompletną, która radzie sobie doskonale w każdej pozycji. Jest wszechstronna i nie boi się zwarcia w stójce oraz w parterze. Udowodniła to już w pierwszej rundzie. Wyznaczyła tempo i kontrolowała przebieg walki. W stosunku do Kowalkiewicz była bardziej precyzyjna i jej ciosy częściej docierały do celu. W ciągu 3 rund punktowała ją ze znaczącą przewagą. Dopiero 4 runda przyniosła ze sobą nieoczekiwany zwrot akcji. Kowalkiewicz jakby obudzona z transu wyprowadzała przepiękne kombinacje dolnych i górnych uderzeń w kierunku twarzy rywalki. Jedno z jej uderzeń było tak mocne, że nos Jędrzejczyk zazgrzytał pod rękawicami i doznała dotkliwego złamania części kostnej. Na jej twarzy pojawił się grymas nieprzyjemnego bólu. Mimo wszystko walka była kontynuowana. W ostatniej rundzie Kowalkiewicz dążyła jeszcze do nokautu przeciwniczki, aczkolwiek zabrakło jej energii. Sędziowie po podliczeniu punktów jednogłośnie przyznali zwycięstwo Joannie Jędrzejczak z wynikiem 49:46. Po walce Jędrzejczak nie zdążyła podzielić się swoim szczęściem z przedstawicielami mediów, ponieważ została od razu przewieziona do szpitala.