Zaktualizowano dnia 16 kwietnia 2021
Alkohol przedstawia się jako używkę niebezpieczną dla ludzkiego zdrowia. Jest niesamowicie tuczący, usuwa moralne hamulce. Dłuższe znajomości z nim mogą nawet prowadzić do nałogu. Mimo wszystko ma się całkiem dobrze, ponieważ smakoszy wszelakich trunków nie brakuje. Jednak jest bardzo cienka granica pomiędzy degustacją a nadmiernym jego spożywaniem.
W ostatnim czasie opinia o alkoholu wśród lekarzy i dietetyków nabiera coraz lepszego wydźwięku. Skąd ta zmiana? Udowodniono, że spożywany w małych ilościach poprawia metabolizm, redukuje cholesterol, a także świetnie chroni wątrobę i zmniejsza ryzyko zachorowań na raka prostaty, czy trzustki. Jest jedno ale – tyczy się to tylko dobrej jakości wina i piwa smakowego. Bynajmniej nie jest to usprawiedliwienie dla pijących inaczej.
Napoje o wyższym stężeniu alkoholu mogą być mniej kaloryczne, aczkolwiek bardziej szkodliwe dla organizmu. Najgorsze skutki odczują osoby zajmujące się sportem. Jakikolwiek trening honorowany zbyt dużą dawką procentów jest zabójcą dla efektów ciężkiej pracy. Nawyki alkoholowe są zgubne dla procesu osiągania lepszych rezultatów. Mięśnie zamiast regenerować się i powiększać swoje obwody będą skazane na stagnację. Dlatego trzeba znać swój limit. Co nie znaczy, że mamy kompletnie zrezygnować z alkoholu.
Wspomniane wcześniej zalety są prawdziwe i nie trzeba sięgać po literatkę wódki by uwierzyć specjalistom. Jeśli sięgasz po alkohol pamiętaj by była to butelka dobrego wina wytrawnego. Charakterystyczne dla niego jest to, że ma niski indeks glikemiczny. Jest to istotne ze względu na niewielkie zwiększenie poziomu cukru we krwi, które odpowiedzialne jest za uczucie łaknienia. Odpowiednią dzienną dawką będzie około 2-3 lampek wina. Stosując się do tych zaleceń będziesz mogła/mógł kontynuować swój trening bez wyrzeczeń siłowych i dodatkowo zadbasz o swoje zdrowie.